Strefa PBF RPG
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Witaj w świecie własnej wyobraźni.
 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Survival #1

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeNie Maj 08, 2016 11:11 pm

Klęczymy schowani za jednym z kontenerów na śmieci, stojącego nieopodal ściany hipermarketu.
Niewielki wiatr sprawia, że po opuszczonej ulicy, z kilkoma zdewastowanymi samochodami, suną kartonowe i papierowe śmieci, oraz plastikowe folie i kubki. Gdzieniegdzie na chodnikach walają się szklane odłamki z wybitych szyb w wieżowcach, przystrojone śmieciami z powywalanych koszy i elementami wyposażenia pobliskich bloków, które jakimś cudem tu się znalazły.
W powietrzu unosił się smród wielotygodniowych śmieci, których nikt nie uprzątnął, a także odór z rozkładających się resztek zwierząt, których z jakiś powodów, nie dojadły miejskie szczury, ptaki, psy, ani inne zwierzęta biegające swobodnie po miejskiej dżungli. Wiemy, że nie jest tu teraz bezpiecznie, zwłaszcza, że widzieliśmy opustoszałe ze zwierząt zoo, ze zniszczonym płotem, który wcześniej więził te wszystkie okazy.
Widzieliśmy watahy psów, które zaczęły się organizować na podobieństwo wilczych grup i wspólnie polują na napotkane ofiary, nawet jeśli miałby to być człowiek.
Mężczyzna obok ciebie, Jacob, miał na sobie czarną, skórzaną kurtkę i niebieskie jeansy, oraz oficerki na nogach. Na jego plecach spoczywał plecak średniej wielkości, zaś w ręce trzymał improwizowany nóż, składający się z długiego na piętnaście centymetrów szklanego ostrza, oraz rękojeści, która była po prostu resztą kawałka szkła owiniętą kilka szmat i skórzany kawałek ubrania. Czujesz się przy nim bezpiecznie, już kilka razy ratował Ci skórę, a ty ratowałaś go, choćby wtedy, gdy podczas pojedynku z jednym umięśnionym drabem, który przygniótł Jacoba do ziemi, Ty walnęłaś napastnika w głowę, co pozwoliło twojemu towarzyszowi, zyskać przewagę i wepchnąć mu metalowy pręt prosto w gardło. Tak, tak, wile razem przeszliśmy przez te ostatnie tygodnie.
- Chodź, zakradniemy się do hipermarketu, to być może znajdziemy coś do jedzenia – powiedział wyciszonym głosem, odwracając głowę do swojej towarzyszki. Jego twarz była nieco przybrudzona, a włosy potargane. W jego oczach i wyrazie twarzy mogłaś dostrzec opiekuńczość, lecz także ból związany z sytuacją w jakiej przyszło obojgu egzystować.


Ostatnio zmieniony przez Pardi dnia Czw Maj 12, 2016 1:56 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeNie Maj 08, 2016 11:31 pm

Kate:
<siedząc za kontenerem oparła się o niego, przyzwyczaiła się do tych warunków, chociaż bywało gorzej, sama nie wiedziała, gdzie jest teraz lepiej, na pustyni czy tutaj? jej szara bluza było nieco poplamiona, kiedyś była czyścioszkiem, ale... przywykła już do brudu, który jest wokół nich, zanieczyszczone kałuże, szczury pijące z tej kałuży, z małego skórzanego plecaka wyciągnęła butelkę wody, chciała się napić, ale... już nic tam nie było, ani kropli, dobrze jednak, że znajdowali się obok hipermarketu, miała jednak nadzieję, ze jest tam woda, teraz to jest na prawdę coś ważnego, bez wody człowiek nie przeżyje, a butelkę zachowa, może się na coś przydać, nieraz tak było, że z zużytych rzeczy szło coś zrobić, w sumie już nawet wiedziała co, znajdzie te narzędzia w tym wielkim budynku, będzie to jej forma ochrony, teraz nie posiada żadnej, jest zdana na Jacob'a, on jeden dzierży prowizorkę>
Przede wszystkim musimy wziąć wodę. Zabrakło jej nam. <powiedziała i przykucając ruszyła powoli do budynku, byleby nikogo tam nie zastali, dużo już przeszli razem, często z tego powodu płakała, ale co jak co trzeba być silnym; jej niebieskie tęczówki badały teren, czy czasem nikt nie idzie, ale droga była wolna, robiąc kolejne kroku w stronę hipermarketu czekała na niego, był jedyną osobą, na której mogła polegać i nie chciała go stracić>
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeNie Maj 08, 2016 11:41 pm

Gdy Jacob zauważył, że Kate ruszyła pierwsza, nie czekając na zaproszenie, poszedł za nią. Właściwie to skradał się ze zgarbioną postawą, ciągle rozglądając się dookoła. Miał nadzieję, że nie przydarzy im się nic złego, a jeśli pojawi się jakieś zagrożenie, to dostrzeże je dostatecznie szybko by oboje zdążyli uciec. Po chwili obaj znaleźli się przy dużym sklepowym oknie, które zaczynało się od wysokości 70 centymetrów, a kończyło niemal przy całym suficie. Okna były nienaruszone, czego nie można było powiedzieć o sklepie, o czym przekonali się, gdy przykucnięci przy ścianie, zajrzeli do powyższego okna.
Widok jaki im się ukazał przywodził na myśl bardziej wysypisko niż sklep, jakim go pamiętali jeszcze przed całym tym zamieszaniem z kosmicznymi przybyszami. Na całej podłodze walały się w sporej części uszkodzone, stratowane artykuły spożywcze, przemysłowe, wszelkie opróżnione opakowania - wszystko przygniecione przewalonymi regałami i wywróconymi sklepowymi wózkami. W całym mieście od kilku dni nie było prądu, co spowodowane było wyczerpaniem wszelkich agregatów, a wcześniej przerwami w dostawie prądu. Miejskie pompy przestały tłoczyć do miasta wodę, co poskutkowało, problemem z dostępem do tego zasobu. Nadzieją stała się woda butelkowana, oraz wszelkie inne napoje.
- Nie wygląda to dobrze – rzekł Jacob ze zmartwioną miną. - Będziemy musieli przedzierać się po zaśmieconym gruncie, a jeśli zbytnio będziemy hałasować, może nas dopaść któryś z bezwzględnych gangów panoszących się po mieście – Kontynuował ni to do siebie, ni to do swojej towarzyszki. - Ale w tym bałaganie mamy szansę znaleźć nietkniętą wodę, żywność, a także przydatne sprzęty.
Ostrożnie idąc w kierunku automatycznych drzwi, które teraz były zamknięte, a z powodu braku prądu miały się już nie otworzyć. Całe szczęście, że ktoś przed nimi wybił w nich szybę na tyle dokładnie, że spokojnie mógł przez nie przejść wyprostowany człowiek, nie kalecząc się przy tym.
- Czekaj słonko, wejdę pierwszy, na wypadek, gdyby w środku ktoś albo coś było. - Rzekł, gdy byli w pobliżu drzwi, po czym bacznie się rozglądając, przekroczył próg. Chwilę postał po czym zrobił trzy kroki i rzekł: - Dobra, wchodź. - Jego improwizowany nóż cały czas był w pogotowiu.
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeNie Maj 08, 2016 11:43 pm

Kate:
<wpatrywała się w okno, kiedyś był tu porządek, półki stały a produkty z nich nie były porozrzucane po całym regale, był jeden wielki bajzel, ciekawe ile ludzi tu zawitało, zmrużyła lekko oczy ponownie kucając, miała cichą nadzieję, że zostanie coś na prowiant i wodę i że nie zabrali tych rzeczy, na których dziewczynie zależy, chciała mieć jakieś narzędzie, któremu mogła się w końcu obronić, dziwnie się czuła z tym, że w większości to on ją broni, zazwyczaj to bierze pobliskie kamienie, bo niczym innym nie jest w stanie przywalić; poszła zaraz za nim, nie mogą hałasować... kogoś może ten hałas ściągnąć, więc trzeba być cicho, nie trzeba jej dwa razy powtarzać, zresztą wie co to ostrożność, zatrzymała się przed rozbitymi drzwiami, przez które przeszedł Jacob i cierpliwie czekała, w tym samym czasie oglądała się za siebie czy ktoś czasem nie idzie, nie było żywej duszy, to bardzo dobrze, a kiedy dał znać, że droga wolna przeszła przez niedziałające, przez brak prądu, drzwi>
Wygląda o wiele gorzej niż jak patrzeliśmy przez okno. <stwierdziła mówiąc cicho, kto wie kogo może tu przywiąż, jeżeli będzie mówić o ton głośniej, przemierzała cały ten bajzel najpierw w poszukiwaniu wody, zapuściła się wgłąb sklepu przemierzając te ruiny, pozostałości po półkach, ale w końcu znalazła kilka butelek wody, w dodatku tych dużych co ją ucieszyło jeszcze bardziej, bo znajdowała dotychczas małe buteleczki, które szybko się kończyły, otworzyła jedną wodę i napiła się resztę wsadzając do plecaka a jedną zabrała pod pachę, musi jeszcze zostać miejsce na kilka rzeczy, na żywność i na prowizorkę, jednak zamiast pójść poszukać żywności zajrzała do Jacoba>
Znalazłeś coś? <zapytała podchodząc do chłopaka>
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeNie Maj 08, 2016 11:44 pm

Podczas, gdy towarzyszka Jacoba, cicho i powoli udała się w kierunku poprzewracanych regałów z napojami, on rozejrzał się dokładnie po hali w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Ponieważ niczego ciekawego nie zauważył, pomyślał, że większość została już splądrowana, lecz nie zamierzał się poddać i postanowił zaglądać pod wywrócone regały, by sprawdzić czy tam nie kryją się wartościowe produkty. Ostrożnie podniósł regał i delikatnie przesunął na bok, starając się nie robić zbędnego hałasu, który mógłby nakierować na nich potencjalnych wrogów i sprowadzić zagrożenie. To co zauważył pod wcześniejszą konstrukcją z metalowych półek, wprawiło go w prawdziwe zadowolenie. Odłożył ostrożnie, obok siebie, swój szklany nóż i zaczął pakować do plecaka przeróżne konserwy, puszkowane owoce, trochę słodyczy, czekolad i barony, w tym zbożowe. Ponieważ nie wszystkie artykuły były obok siebie musiał męczyć się z kilkoma regałami, a także kilkukrotnie zostawiać nóż na ziemi obok. Całe szczęście, że nigdzie go nie zapodział, wśród stert walających się po ziemi obiektów. Następnie Jacob zaczął wypatrywać jakiś medykamentów, apteczek i wszystkiego co pozwoli im zachować i poprawiać zdrowie. Gdy tak omiatał pomieszczenie wzrokiem podeszła do niego Kate, z pytaniem czy coś znalazł.
- Tak, mam jedzenie, owoce, słodycze i trochę mięcha – odpowiedział cicho. - Teraz musimy poszukać jakiś apteczek, bandaży, suplementów i leków, ale nie wiem czy nie będziemy musieli znaleźć jakiejś apteki. Rozejrzyjmy się tu jeszcze trochę, to może znajdziemy latarki, baterie, zapałki, zapalniczki, mydło, spirytus, noże. Wiem, że to mały hipermarket, ale może coś z tego znajdziemy.
Mężczyzna zrobił jeden nieostrożny krok kopiąc puszkę, która zaczęła się toczyć i walnęła o metalowy regał robiąc przy tym nieco hałasu.
- Fuck! - Jacob wstrzymał oddech i zacisnął szczęki, jakby siłą woli chciał stłumić wydane przez puszkę dźwięki, po czym spojrzał z lekkim niepokojem w oczy Kate.
- Wybacz... Pośpieszmy się, to może coś znajdziemy, nim coś znajdzie nas.
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeNie Maj 08, 2016 11:46 pm

Kate:
<patrzyła na to co znalazł, niektóre rzeczy były już po dacie na opakowaniu, ale to tylko kilka dni, jeszcze się nada do jedzenia, wyprostowała się by zobaczyć czy nikogo nie ma, bo kto wie, coś może się czaić, to coś mogło być ukryte... wtem rozległ się dźwięk kopnięcia puszki i przeklnięcie Jacoba, przywykła do tego, chociaż nie mówi tego często, Kate poszła dalej szukać czegoś co się nada, teraz to poszuka czegoś co będzie robiło za jej broń, więc udała się między regały, niektóre jeszcze stały, gdzieniegdzie był utrzymywany porządek, ale reszta produktów była już rozpakowana, zużyta lub po prostu zabrali to czego szukali, a Kate szukała pustej butelki i taką też znalazła, kawałkiem rozbitego szkła przecięła górną część plastikowej butelki, znalazła też woreczek, w który włożyła roztrzaskane szkło po czym ruszyła dalej; znalazła po jakimś czasie gumowe rękawiczki, wzięła ich do torby o wiele więcej, gdyby się zużyły, jedną z nich pozbawiła palca i włożyła do plecaka, przyda jej się na potem, gumki recepturki też znalazła, całe mnóstwo, wzięła więc wszystkie jakie dojrzała po czym nawinęła palec rękawiczki na dziubek butelki i zacisnęła dokładnie gumką recepturką robiąc z tego pukawkę, idealna broń... amunicję już ma, ale jest tego za mało, a widziała kolejne co jej się przyda... schowała pukawkę wyjmując woreczek ze szkłem, do którego wpakowała pinezki, szpilki, kamyczki i znowu więcej kawałeczków szkła; poszła szukać czegoś do jedzenia, może znajdzie się coś jeszcze...>
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeNie Maj 08, 2016 11:48 pm

Podczas gdy Kate, dalej przeszukiwała pomieszczenie w celu znalezienia potrzebnych do stworzenia broni dystansowej przedmiotów, Jacob zaczął szukać wcześniej wymienionych przez siebie przedmiotów, to jest: latarki, baterii, zapałek lub zapalniczki, mydła, spirytusu, noży, oraz wszelkiej maści opatrunków i lekarstw. W tym celu zaczął systematycznie odgarniać rupiecie w poszczególnych działach, które mogły skrywać pod sobą wszystkie potrzebne przedmioty, oraz całą masę rzeczy o których Jacob nie pomyślał. Podczas poszukiwań kilka razy minął się z Kate, która również przeszukiwała stery przedmiotów w poszukiwaniu elementów do pukawki jej własnej konstrukcji, czego starszy od niej mężczyzna nie mógł jeszcze wiedzieć, a nie pytał o to wiedząc, że Kate na pewno wie co robi. Mu pozostało zająć się własnymi celami ku wspólnemu dobru naszej dwuosobowej gromadki. Dzięki wytrwałości i sumienności włożonej w pracę, Jacobowi udało się znaleźć szwajcarski scyzoryk, który schował do kieszeni swoich jeansów, kilka baterii, które użył do załadowania znalezionej chwilę wcześniej latarki, a resztę schował. Nie przysporzyło mu również problemu znalezienie plastikowej zapalniczki, a także dostrzeżenie dużego kuchennego noża, który przymocował szarą, klejącą taśmą do drewnianego kijka, który wykręcił z miotły, tworząc całkiem efektowną włócznię – broń może ciężką do schowania, ale pozwalającą zachować bezpieczny dystans podczas starć w wielkomiejskiej dżungli.
- Jestem gotowy – rzekł podchodząc do dziewczyny, która skończył chwilę wcześniej konstruować swoją broń, a teraz przeglądała jedną z stojących jeszcze półek. - Co tam ciekawego masz? - spytał się gdy Kate zwróciła na niego swój wzrok, przerywając przestawianie przedmiotów na metalowym regale. Jacob oparł się o włócznię, stawiając jej tępy koniec na ziemi, a sam przenosząc ciężar ciała na nogę przy kiju i na sam kij. Z nieukrywaną radością ze swojego dzieła, czekał na odpowiedź dziewczyny. Wiedział, że jest to zaradna osóbka i na na pewno nie kręciła się bezcelowo po sklepie, a raczej przygotowała coś ekstra.
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeNie Maj 08, 2016 11:52 pm

Kate:
<słysząc głos swojego kompana spojrzała na niego po czym zamrugała kilkakrotnie powiekami, wow, to niesamowite co może stworzyć człowiek ze zwykłych domowych przedmiotów, a z racji tego, że Kate nie jest zbyt silna musi mieć coś lekkiego w ręce, chociaż sama włócznia nie ważyła wiele to podczas obrony zamachnęłaby się to pewnie wyślizgnęłaby się jej z rąk>
Szukam czegoś co bardziej nada się na amunicję do mojej pukawki, bo samo szkło i kamyki nie wystarczą. <odpowiedziała uśmiechając się delikatnie>
Szpilki i pineski. Wystarczy trafić w oczy. <a oko to bardzo wrażliwe miejsce, szczególnie, że Kate ma dobrego cela, kiedyś miała w rękach łuk, którym biegle władała dopóki nie przepadł, pewnie ktoś go zabrał, bo wyglądał na prawdę okazale, ale tym razem nie zamierza zostawiać nigdzie tej pukawki, nie w tych czasach, gdzie grasują te bestie z kosmosu; wtem usłyszała warczenie, powarkiwanie w obcym języku... czyżby to oni? wstrzymała oddech, idą tutaj! jednak nie panikowała, zachowywała spokój, cicho wypuściła powietrze, usłyszeliby takie bicie serca, chwyciła go za rękę i delikatnie pociągnęła za sobą, musieli ostrożnie chodzić, bezszelestnie, starała się... bestie były na prawdę wysokie, wredne bydlaki, czarne jak otchłań , ostre pazury, wcześniej wzięła oczywiście to co potrzebne, i tak zgarnęli bardzo dużo, ale w razie swojej możliwości muszą się stąd jak najszybciej wydostać, może oni nie chodzą grupami, ale są diabelnie szybkie ze względu na swoje długie nogi, oni są mniejsi, też szybko biegają, ale... mają coś czego ten bezmózgi kosmita nie ma, spryt!>
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeNie Maj 08, 2016 11:54 pm

Oboje usłyszeliśmy dziwne warczenie, więc udaliśmy się do drzwi, którymi przybyliśmy do tego pomieszczenia, kiedyś będącego dobrze prosperującym marketem, a teraz zbiorowiskiem, niesplądrowanych jeszcze artykułów. Gdy byliśmy dość blisko drzwi zauważyliśmy monstra, które wydawały te przerażające dla ludzi dźwięki. Tak jak myśleliśmy były to wysokie, czarne bestie o długich, smukłych nogach, wielkich szponach na równie długich i cienkich rękach, oraz paszczy najeżonej ostrymi jak brzytwa zębami - przypominającymi rekinie. Kosmiczna bestia miała również więcej niż parę oczu, co pozwalało jej mieć szerokie pole widzenia. Te czarne jak smoła potwory, były tak dzikie, nieokrzesane i niejednokrotnie bezmyślne, że nikt z ludzi nie wątpił, że są jedynie, genetycznie modyfikowanymi zwierzętami, hodowanymi przez najeźdźców, którzy z orbity, siedząc w swoich olbrzymich statkach kosmicznych, sterują całym atakiem, posyłając na ziemię, nie tylko te czarne bestie, ale wszelkie inne biologicznie zmienione monstra, a także zaawansowane technologicznie roboty, których jedynym celem jest zabijanie ludzi, niszczenie obiektów wojskowych i wyłapywanie nielicznych nieszczęśliwców, którzy później zostaną poddani badaniom i przeróżnym eksperymentom.
Do tej pory nie zaliczyliśmy bliższego spotkania z którymikolwiek machinami zagłady wysłanymi przez Obcych. Zawsze udawało nam się wypatrzyć wroga z daleka i szybko uciec w przeciwnym kierunku, nieraz pozostawiając na pastwę losu, niektórych ludzi, którym jak uważaliśmy już nie dało się pomóc.
Pogoda robiła się coraz bardziej wietrzna, a silniejsze podmuchy wiatru zawiewały do wnętrza sklepu nieprzyjemny zapach jaki wydawały z siebie te stwory, stojące jakieś osiem metrów od sklepu.
Nie chcąc zostać zauważonymi, kucnęliśmy przy niskiej ścianie pod oknem, próbując się za nim schować.
- Musi tu być tylne wyjście – rzekł ledwo słyszalnie Jacob, nadal trzymając rękę Kate. - Chodźmy, tędy i tak nie przejdziemy, a czekać tu jest równie niebezpiecznie.
Choć próbował zachować spokój jego serce biło mocniej niż zwykle. Bliskość przeciwnika wyzwoliła w nim pokłady adrenaliny, które dały teraz o sobie znać.
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeNie Maj 08, 2016 11:56 pm

Kate:
<popatrzyła na niego zamyślona, to niesamowite jak w jednej chwili jego serce przyspieszyło, a był taki spokojny, zmarszczyła lekko brwi, tych potworów nie można nie doceniać, słuch i węch mają, na szczęście czują tylko zapach krwi, jednak ani Jacob ani Kate nie są zranieni, więc mają przewagę plus spryt, czego te mutanty nie mają, bezmyślne stworzenia, które chodzą tylko po to, by zabijać, czasem zastanawia się, czy taki to w ogóle myśli no i czy ma mózg, a jeżeli ma to na prawdę mały>
Jacob, uspokój się chociaż trochę. Słychać twoje bicie serca. <wyszeptała mu na ucho, oczywiście nie potrafiła szeptać na większą odległość, mówi wtedy nieco głośniej, ale nawet przy takich cichych szeptach mogą ich nakryć, tak czy inaczej trzeba zachować spokój, być dla nich duchem, pociągnęła go lekko za sobą na kucaka idąc z powrotem jednocześnie trzymając go za rękę, widziała gdzieś w tyle jakieś drzwi z napisem EXIT, miała nadzieję, że są otwarte, zresztą zawsze powinny być w razie, gdyby wybuchł pożar, teraz to zupełnie inna sytuacja, na Ziemię wkradli się obcy, chcąc wyeliminować ludzkość a co zrobią z tą planetą? Albo ją przejmą, albo po prostu ją zniszczą zaczynając od jądra Ziemi; gdyby tylko mogli jakoś zapobiec tej całej inwazji, no ale niestety są tylko ludźmi, o super mocach może sobie tylko pomarzyć, w snach wszystko jest możliwe, ale to rzeczywistość, okrutna rzeczywistość, no ale istnieje zawsze ta iskierka nadziei, że kiedyś to wszystko się skończy, grunt, żeby żaden z nich nie dostał się w ręce robota, który może porwać Kate lub Jacoba w celu przeprowadzania eksperymentów>
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeNie Maj 08, 2016 11:56 pm

"Jacob, uspokój się chociaż trochę. Słychać twoje bicie serca", gdy te słowa dotarły do Jacoba, zorientował się, że rzeczywiście jest zbyt podenerwowany. Przypomniał sobie odległe wrzaski jakie wydawały ofiary schwytane przez te monstra, co spowodowało ten nagły przypływ adrenaliny. Chłopak nie mógł pozwolić by coś się im stało, mieli tylko siebie. Jacob już na tyle poznał naturę ludzką, że wiedział, iż ludzie są często egoistyczni i w stacjach kryzysowych, gdy chodzi o walkę o przetrwanie, ludzi opuszczają wszelkie skrupuły. Obcym nie można ufać, to jedna z ważnych zasad, dzięki którym przetrwali do teraz. Nieznajomi mogą się okazać dobrymi ludźmi, ale zbyt często okazują się jednak zwyrodnialcami, którzy zabiją Cię dla Twojego jedzenia, czy innych przedmiotów, które posiadasz, a ktoś inny pragnie to mieć. Zbyt wielu błąka się po świecie przestępców, gwałcicieli i innych wszelkiej maści popaprańców, których nie ścigają, żadne organy państwowe, ponieważ rząd pochował się gdzieś w bunkrach na drugim końcu świata, dbając jedynie o własny tyłek, a żołnierze i policjanci, poszli chronić własnych rodzin, nie dbając już o innych. Państwo właściwie nie istniało, zostali tylko obywatele ziemi, którzy mieli na tyle szczęścia, że nikt i nic ich do tej pory nie zabiło, a o śmierć nie trudno. Hordy potworów i mechów przemierzają ziemię, siejąc zniszczenie, a tylko głupiec próbował by ich powstrzymać. Najlepszą strategią jest ucieczka i krycie się przed wrogiem. Oczywiście czasem trzeba walczyć, ale to ostateczność. Sytuacja jest opłakana, nie dość, że atakują nas Obcy, to jeszcze trzeba uważać na ludzi bez skrupułów, oraz dzikie zwierzęta, takie jak psy, wielkie szczury, oraz zwierzęta, które pouciekały z miejskich zoo i domowych terrariów, a wiedzieć, że ludzie w domach trzymają przeróżne wielkie lub jadowite węże, skorpiony, skolopendry i co tam jeszcze amator egzotycznych okazów sobie wymyślił. Nie jest wesoło... Przynajmniej nie za często i każdy śmiech jest na wagę złota.
Jacob wziął kilka głębszych oddechów uspokajając swoje ciało, oraz wyciszając umysł. Cały czas szli w kucki, aż w końcu znaleźli się przy tylnym wejściu.
- Raz kozie śmierć – wyszeptał mężczyzna, po czym chwycił mocno klamkę, a raczej poziomą dźwignię, przypominającą drążek na którym można by było ćwiczyć podciągnięcia, będąc krasnoludkiem lub innym maluchem. Dźwignia ruszyła, a po chwili drzwi drgnęły, wydając z siebie ciche skrzypnięcie. Jacob zacisnął szczękę po czym otworzył portal na tyle by oboje spokojnie przeszli.
Rozejrzeli się dokładnie i po chwili znaleźli się na chodniku po drugiej stronie sklepu. Stało tu kilka samochodów, które zewnątrz wyglądały na sprawne, ale przecież mogły mieć poprzepalane obwody, albo w ogóle nie mieć silnika. Przy ścianie sklepu stało kilka większych kontenerów, lecz nie było nigdzie śladu żywej duszy.
Powrót do góry Go down
Ninlil

Ninlil



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimePon Maj 09, 2016 12:09 am

<wyszli na zewnątrz, niby świeże powietrze, ale i tak zanieczyszczone przez te kreatury, które mają czelność oddychać tym samym powietrzem co ludzie, co jak co, ale Kate zamierza się im przeciwstawić, choć raz nie uciekać, co jest ryzykowne; spojrzała na auta, jedno miało wybitą szybę, włożyła rękę tam by otworzyć drzwi, otworzyła też od strony pasażera>
Wsiadaj. <powiedziała, ojciec uczył ją kiedyś czegoś na temat samochodów, otwarła klapę nad nią, gdzie powinno być lusterko i dokumenty, ale nic tam nie było, nic oprócz stłuczonego lusterka, i tak jak jej ociec powiedział, skoro nie będzie pod klapą kluczyków trzeba zapalić na przewodach, zatem wyrwała skrzynkę a z niej posypały się kable, wszystkie były dobre, silnik jest, bo w końcu który człowiek sam przeniesie silnik skoro te cholerstwo jest strasznie ciężkie? trzeba pomocy kilku ludzi, tak czy siak odpaliła samochód na kablach, na szczęście to jest ten z tych nowszych, który nie robi dużo hałasu>
Wiesz, Jacob... Mam pewną teorię. Obcy muszą mieć swojego przywódcę... <powiedziała zapinając pasy po czym ciągnęła dalej>
Wiem, że to kiepski pomysł i raczej ryzykowny, bo mam na myśli stawić czoła tym nędznym kreaturom. Zabicie przywódcy, matki... Zniszczenie statku głównego... Doprowadziłoby do wymierania... Pomysł godny faceta, ale każdy ma już ich dosyć, to już trwa na prawdę długo, prawie rok... Jeszcze trochę a zwariujemy i damy się pożreć...
Powrót do góry Go down
Amon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Amon



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeWto Maj 10, 2016 2:48 pm

Amon spacerował po swojej kwaterze rozmyślając i porządkując swoje myśli. Był wysokim dwudziestopięcioletnim mężczyzną. Miał krótkie ciemne włosy i piwne oczy. Odziany był w długi płaszcz, ni to szary ni brązowy, zapinany na guziki i czarne oficerki. Pod wierzchnim ubraniem nosił czarny T-shirt i szare, sztruksowe spodnie. Wspominał swoje poprzednie przygody i zastanawiał się, która z nich była najlepsza.
- Może ta, gdzie wspólnie z rycerzami króla Filipa zaatakowaliśmy smoka. A może ten survival na postnuklearnej pustyni? Devox, a ty jak myślisz? – zapytał mężczyzna, lecz w pomieszczeniu nie było nikogo poza nim.
- Uważam, że były niezwykle niebezpieczne sir – odpowiedział mu głos znikąd. – Mógł pan zginąć.
Mężczyzna opadł na głęboki, obracany, skórzany fotel. Był miękki przez co wygodny.
- Och, daj  spokój Dev. Dobrze wiesz, że nie mogę zginąć. W przypadku śmierci, wracam tutaj, a świat, w którym umarłem pozostaje dla mnie zamknięty. Powiedz mi lepiej, czy udało ci się znaleźć jakikolwiek sygnał nietypowej struktury bądź sytuacji gdziekolwiek w tym nudnym wszechświecie. – Amon obracał się na fotelu w obie strony.
- Tak, sir. Ziemia numer 712,  dwudziesty pierwszy wiek. Najazd kosmitów i dwójka ocalałych, próbujących przeżyć. – rzekł głos, którego mężczyzn nazywał Devox.
Dwudziestopięciolatek pstryknął palcami.
- To jest to – powiedział, wstając. Podszedł do 50 calowego ekranu zbudowanego w jedną ze ścian. – Wyświetl mi informację o tej dwójce i o najeźdźcach.
Na ekranie wyświetliły się informację o mężczyźnie imieniem Jacob i kobiecie, która miała na imię Kate. Niestety zdjęcie dołączone było tylko do profilu Jacoba. Amon przeczytał krótką informację o najeźdźcach.
- Dev, jak na zaawansowaną sztuczną inteligencję i osobisty system komputerowy, posiadasz dość ubogie informacje – rzekł z pretensją.
- Przepraszam, sir.
- Nic nie szkodzi. To będzie nawet ciekawsze, niebezpieczniejsze. Ach ten dreszczyk emocji. – Mężczyzna wydała się być zachwycony tą perspektywą. – Przygotuj procedurę przeniesienia.
- Sir, nie będzie pan mógł wziąć stąd żadnej broni ani zaawansowanej technologii, a to oznacza że będzie pan tam bezbronny.
- Ja nigdy nie jestem bezbronny – Amon założył na rękę urządzenie komputerowe.
Wygląd urządzenia
- Zminiaturyzowany komputer z akumulatorem na baterie słoneczne, dobry wybór proszę pana. Będziemy mięli kontakt. Polecam wziąć jakąś broń. AK 74u, krótki bardzo skuteczny lub pański ulubiony Deset Eagle.
Bohater chwycił półmetrowy stalowy łańcuch i pałkę teleskopową. Łańcuch owinął przez pierś, a pałkę przymocował do pasa.
- To ma być survival, mój drogi, a teraz przygotuj przeniesienie. – Dwudziestopięciolatek stanął na podeście, służącym do teleportacji i czekał. Po chwili jego ciało zaczęło się rozczepiać na drobne cząsteczki, aż w końcu wszystkie zniknęły.

Mężczyzna zmaterializował się miedzy jakimś sklepem, a samochodem, w którym siedziały dwie osoby. Mężczyzna i kobieta. Mężczyznę poznał. Był to Jacob.
Więc ta kobieta musi być Kate – pomyślał, po czym klasnął w ręce.
- Udało się – Amon wyraźnie się ucieszył. – Devox, jesteś?
- Tak sir – rzekł głos dochodzący z komputera na ręku męćzyzny.
Bohater podszedł do samochodu.
- Witajcie. Jestem… - nie dokończył zdania, gdyż usłyszał głośne dziwne warknięcie dochodzące z marketu. – Dev, co to było? – zapytał lekko zdenerwowany.
- Najprawdopodobniej jeden z najeźdźców, sir.
Amon spojrzał na parę siedzącą w samochodzie.
- Mogę się dosiąść zanim to coś tu przyjdzie? – rzekł ciszej. - Nie macie obowiązku mi w tym momencie zaufać, ale jeśli zgodzicie się wziąć mnie ze sobą to wszytko wam wyjaśnię. – Czekał na decyzję Jakoba i Kate, a każdą sekundą, jego szanse na przygodę malały. Mógł bowiem zginąć za chwilę z rąk, kosmity.
Powrót do góry Go down
Ninlil

Ninlil



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeWto Maj 10, 2016 8:19 pm

Zamknęła drzwi za sobą przygotowując się do odjazdu, ale wtem zatrzymał ją obcy głos, spojrzała na nieznajomego mężczyznę, wahała się, bo dotychczas trzymała się Jacoba. Były oczywiście wcześniej też inne osoby, nieco słabsze, więc chcąc nie chcąc musieli te osoby zostawić. Nie mogą ciągnąć słabszych za sobą, gdyż oni sami mogliby zginąć a co jak co mają zamiar przetrwać, Kate zaś chciała im się przeciwstawić. Potrząsnęła głową wyrywając się z zamyślenia. Wyciągnęła się, by otworzyć mu tylne drzwi samochodu.
- Wsiadaj. - Powiedziała szybko, słyszała jak to coś się zbliża. Nie mieli czasu. Oczywiście nie ufała mu, nikomu tutaj nie ufała i miała tę słuszność, bo ludzie w tych czasach dbają tylko o swoją własną dupę, zaś Kate polegała na Jacob'ie i na odwrót. Trzymali się razem i nie oddalali się za daleko, no chyba, że musieli coś przeszukać tak jak ten market. W bezpiecznym miejscu zobaczy, czy jej pukawka dobrze się sprawuje. Wolała mieć jakąś broń, która działa na odległość, w razie czego skorzysta z niej, by pozbyć się tego nieznajomego, jeżeli tylko zajdzie jej za skórę lub zrobi coś, by ich wydać. Na to nie może pozwolić.
Powrót do góry Go down
Amon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Amon



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeWto Maj 10, 2016 10:07 pm

Amon szybko wsiadł do auta i zamknął za sobą drzwi. W tym momencie wszyscy usłyszeliśmy huk dochodzący z hipermarketu. Dwudziestopięciolatek odwrócił głowę i zobaczył to.
Dwumetrowa czarna poczwara wygramoliła się ze sklepu. Bohater nigdy czegoś takiego nie widział, a w swoim życiu widział już wiele. Nogi tego czegoś zgięte w kolanach, wyglądały jak obdarte ze skóry. Za dnia dostrzec można było pracujące mięśnie i ścięgna. Ręce wyglądały podobnie lecz zakończone były dłońmi z trzema trzydziestocentymetrowymi szponami zamiast palców. Całość sięgała niemal ziemi Tułów istoty pochodził od ziemskiego goryla, tak więc z przodu silnie umięśniony z tyłu zaś owłosiony. Z dolnej części pleców wyrastało coś na kształt ogona. Głowa przymocowana bezpośrednio do tułowia ozdobiona wokół licznymi oczami. Paszcza, a w niej dwa rzędy ostrych zębisk ściskające bezdomnego kota. A właściwie jego dwie zakrwawione połowy, trzymające się jakimś cudem na ocalałej tętnicy, z których wypływały pozostałości po jego wnętrznościach. Bestia kłapnęła szczęką przecinając tym samym tętnicę, a zwłoki zwierzęcia upadły na ulicę.
Mężczyzna poczuł jak wzbierają z nim mdłości i szybko odwrócił wzrok.
- Chyba przerwałem temu czemuś posiłek. Czy moglibyśmy ruszać nim puszczę pawia, lub co gorzej, to coś uzna nas za bardziej wartościowy posiłek? – powiedział Amon, któremu rychło zniknął rumieniec z twarzy, zastępując go trupią niemal bladością.
- Sir, jeśli mogę się wtrącić… – rzekł głos dochodzący z urządzenia na nadgarstku mężczyzny.
- Trzeba było wziąć ze sobą cały arsenał – przerwał mu mężczyzna. – Co to do cholery jest? – spytał czując gęsią skórkę. Serce zaczęło walić mu jak szalone.
Powrót do góry Go down
Ninlil

Ninlil



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeSro Maj 11, 2016 6:37 pm

Kate ruszyła z piskiem opon, co niestety przykuło uwagę tej kreatury, tak czy siak nie była aż tak szybka jak te cudeńko, którym właśnie ruszyli. Dziewczyna nie miała prawa jazdy, ale od kiedy to jest przeszkodą zważywszy na to, że nie ma tu praktycznie nikogo? Tak czy siak potrafiła prowadzić samochód, taka nabyta umiejętność. Mogła tam zostać i spróbować zabić te monstrum, ale nie chciała narazić ich na takie niebezpieczeństwo. Jacob to jedyna osoba, której w pełni ufa, ale co do tego nowego... Nie była przekonana, dlatego trzyma do niego dystans.
- To jest, proszę ciebie, jeden z tych co napadli na naszą planetę, przejmując ją na własność. - odpowiedziała skupiając się na jeździe, zerknęła kątem oka na Jacoba, po czym poprawiła lusterko mając widok teraz na nieznajomego.
- Kim jesteś? - zapytała nieco marszcząc nieufnie brwi, bała się zaufać. Zawsze może tego żałować.
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeCzw Maj 12, 2016 8:00 pm

Smród... Brudne ulice z wielotygodniowymi stertami cuchnących śmieci, których już nie ma kto wywozić z tego miasta, zamieniając przestrzeń w jedno wielkie wysypisko. Psująca się żywność i porozlewane w przeróżnych miejsca chemikalia.
Smród odchodów dzikich zwierząt biegających po ulicach, fetor rozkładających się martwych ciał i stęchłej krwi pokrywającej chodniki, oraz jezdnie, a niekiedy nawet ściany, czy potłuczone witryny sklepów, gdzie ostre krawędzie wyglądają niczym kły ubrudzone krwią świeżo dopadniętej ofiary.
W końcu odór bestii zesłanych przez Obcych, którzy najwyraźniej postanowili wytępić większość z żyjących jeszcze ludzi.
Tak, odór zmutowanych stworzeń był najgorszy... Może to dlatego, że już przyzwyczailiśmy się do wszechobecnego smrodu rozkładających się szczątek organicznych i bytujących na nich bakterii, ponieważ mieliśmy z nim nieustanny kontakt, a kosmiczne stwory pojawiały się sporadycznie.
Teraz, gdy przerażająca hybryda stała tak blisko nich, Jacob wiedział, że nie pomyli tego odoru z niczym innym. Kropla potu spłynęła po jego czole i poliku, by następnie poszybować zgodnie z siłą grawitacji w dół, a właściwie to upaść na kołnierz skórzanej kurtki, którą mężczyzna ma na sobie.
- Wsiadaj – rzekł do nieznajomego mężczyzny, który nie wiadomo kiedy i nie wiadomo skąd się pojawił w pobliżu.
Włócznia Jacoba leżała w wozie tak, że niemal przyklejona była do prawej strony wnętrza wozu, leżąc poziomo przy drzwiach samochodu, ostrzem skierowanym zgodnie z kierunkiem jazy samochodu. Z tego powodu, nie dało się jej szybko użyć, jednak chłopak nadal miał przy sobie improwizowany nóż ze szkła, którym był gotowy zadźgać nowo poznanego mężczyznę, gdy ten zacznie sprawiać kłopoty.
Dla Amona pozostało wolne, tylne miejsce w pojeździe. Bestia najeźdźców wpatrywała się kilkoma oczami na nasz samochód, najwyraźniej decydując czy nas zaatakować. Z wnętrza sklepu wydobył się kolejny wrzask, prawdopodobnie pochodzący od innej bestii.
Powrót do góry Go down
Amon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Amon



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeSob Maj 14, 2016 7:44 pm

- Kim jesteś? - pytanie kobiety przywróciło Amonowi trzeźwość myślenia. Wziął kilka głębszych oddechów by się uspokoić, po czym się przedstawił:
- Mam na imię Amon. Amon Dracul. Jestem podróżnikiem i jak wy na to mówicie… - Mężczyzna szukał w głowie odpowiedniego określenia. – A, już wiem poszukiwaczem przygód. Chyba wpakowałem się w niezłe bagno – ostatnie słowa skierował bardziej do siebie niż do nich.
Jechaliśmy około 70 km/h, kreatura przez chwilę nas goniła, lecz w końcu pozostawiliśmy ją daleko za sobą. Przemierzaliśmy miasto główną drogą, mijając po drodze opuszczone, przynajmniej przez ludzi, budynki. Niektóre z nich były prawie nienaruszone, inne pozbawione były okien, drzwi czy nawet dachów. Od czasu do czasu zmienialiśmy pas ruchu by ominąć pozostawione na ulicy pojazdy bądź dziury, cały czas brnąc do przodu.
- Myśleliście czasem, by odwiedzić jakiś komisariat, albo jeszcze lepiej, bazę wojskową by się uzbroić? – zapytał przybysz, który już w głowie obmyślał jak można by walczyć z obcymi zamiast ciągle uciekać.
Amon dostrzegł znak informujący o pobliskim zjeździe na stację benzynową.
- Może zjedziemy na ta stację, by zatankować, o ile będzie z czego. Przydałoby się też zabrać trochę wachy ze sobą, nie wiadomo kiedy będziemy mieli okazję na ponowne tankowanie. No i wreszcie będziemy mogli omówić co dalej.
Mężczyzna uniósł ręce w obronnym geście, po czym dodał:
- To oczywiście tylko moje propozycje, nie że wam rozkazuję, albo coś. Zrobicie jak będziecie chcieli. A tak właściwie, to jak macie na imię?
- Sir, przecież pan wie – odezwał się komputer na nadgarstku, ale Amon szybko kazał mu się zamknąć.
- To coś co gada z mojego nadgarstka do Devox, mój osobisty system komputerowy – rzekł próbując sobie przypomnieć informację o najeźdźcach.
Statek matka na orbicie ziemskiej i do tego budują bazę militarną na księżycu, kiepska sprawa pomyślał.
Budynki wokół nich były coraz rzadsze, co oznaczało że wyjechali z centrum miasta. Dracul rozejrzał wokół.
- Co to w ogóle za miasto? Devox, mam nadzieję, że wszystko to notujesz, skanujesz, robisz zdjęcia. Słowem aktualizujesz informację na bieżąco?
- Tak proszę pana.
Amon pokręcił głową.
- Cholera, przydałaby się teraz Czterdziestka piątka albo Deagle, a najlepiej stary dobry ruski erpeg. Macie tu jakieś sklepy z bronią? – zwrócił się do swoich wybawców.
Powrót do góry Go down
Ninlil

Ninlil



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimePią Maj 20, 2016 12:42 am

Zerknęła na mężczyznę w lusterku. Nie była co do niego przekonana, ale... Może po prostu jest zbyt przewrażliwiona? Tyle osób nadużyło ich zaufania, że teraz trudno komukolwiek tutaj zaufać. To jeden wielki syf i w głębi duszy miała nadzieję, że to co się teraz dzieje zakończy się. Osobiście chciałaby sama to zakończyć, ale w sposób niemożliwy, czyli na pstryknięcie palcami. Można sobie tylko pomarzyć. Marzenie dziecka - mieć nadprzyrodzone zdolności. Niestety jest to niemożliwe, a może tylko przypuszczać, że są ludzie, którzy myślą podobnie do Kate. Uśmiechnęła się po chwili delikatnie. Da sobie na luz. Mimo że Devox ją wyprzedził postanowiła odpowiedzieć na pytanie Amona.
- Nazywam się Kate, a to jest Jacob - odpowiedziała grzecznie.
Myślała nad tym, co powiedział im nowo poznany towarzysz. Nie wpadła na pomysł odwiedzenia komisariatu. Wątpiła w to, by były tam jakieś bronie palne, ale zobaczyć nigdy nie zaszkodzi. Może akurat coś znajdą.
- Nie zastanawialiśmy się nad tym. Zazwyczaj to ukrywaliśmy się przed obcymi i chodziliśmy po sklepach szukać jakichś potrzebnych rzeczy. Znalazły się noże, potłuczone szkło... Niemniej jednak już tam jadę. Do komisariatu będzie z jakieś dziesięć minut drogi - oznajmiła po czym skręciła w lewo - A co do sklepu z bronią... Jakiś pewnie się znajdzie. Chociaż szczerze wątpię, byśmy zastali tam pełne półki.
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimeSob Maj 21, 2016 12:03 am

- To zły pomysł – rzekł Jacob przysłuchując się rozmowie towarzyszy, dotyczącej odwiedzenia komisariatu lub bazy wojskowej. - Myślicie, że inni nie wpadli na ten pomysł? Broni już tam nie ma, a jeśli jest to posiada właścicieli, którzy zajęli obiekt jako swoją bazę. Pojedziemy tam i co? Załóżmy, że tamci ludzie będą życzliwi, daczą nam pożywienie i miejsce noclegu, tylko że im więcej osób w danym miejscu, tym łatwiej jest kosmitom ich wytropić. Powinniśmy unikać skupisk ludzkich. Wzięliśmy jedzenie, więc pora się z stąd wynosić. Zatankujemy auto, albo i nie... To nie jest takie ważne. I tak będziemy musieli je porzucić, bo z moich obserwacji wynika, że praca silnika pozwala Obcym nas namierzyć. Nie wiem czy będą nas ścigać, w ogóle nie rozumiem tych straszliwych najeźdźców... o co im chodzi! – przy ostatnich słowach dało się wyczuć przerażenie w głosie, a już na pewno ujrzeć je w wyrazie twarzy Jacoba. Trwało to tylko moment, po czym wyraz twarzy, znów prezentował pewną powagę. Jego spojrzenie przykuła zniszczona stacja transmisyjna, z poskręcanym, metalowym słupem transmisyjnym. Nie tylko on, ale i cały budynek był cały w po pożarowej sadzy, a w niektórych miejscach budynek miał spore dziury w pokruszonych ścianach.
- Tak wygląda większość budynków z antenami transmisyjnymi. - Chłopak wskazał głową obiekt na który patrzył. - Choć nadal nie rozumiem wielu dziwnych, czy nawet głupich z mojego punktu widzenia zachowań kosmitów, to ten obraz unaocznia mi, że oni wiedzą co robią. Komunikacja na ziemi została niemal całkowicie zerwana. Jeden człowiek mówił, że działają krótkofalówki, ale nie miałem okazji tego sprawdzić.
Głowę Jacoba nurtował mnóstwo spraw związanych z kosmitami i sytuacją w jakiej znalazła się ludzkość. Gdy tylko udało im się znaleźć bezpieczne miejsce na nocleg, chłopak długo i intensywnie rozmyślał nad wieloma zagadnieniami. Nie rozumiał strategii jaką kierowali się te kosmiczne bestie, które wysyłały najpotworniejsze stworzenia by atakowały niewinne osady bez większego ładu i składu, zamiast atakować fabryki i bazy wojskowe.
Po co ciągle porywają ludzi? Ile można ich badać i dlaczego niektórych przerabiają na monstra, zabijające ludzi lub zwierzęta... zwłaszcza psy. Można by dojść do wniosku, że kosmici są bardziej zainteresowani zabijanie tych czworonożnych przyjaciół człowieka, niż eksterminacją gatunku Homo Sapiens Sapiens.
- Bezpieczniej będzie ukryć się na wsi i czasami łatwiej tam o pożywienie. Nie myśl, że jestem tchórzem – znalazł w lusterku spojrzenie Amona – wybieram to co jest najbardziej rozsądne. Do tej pory nie widziałem kosmitów poza miastami, a my powinniśmy ich unikać.
Jacob spojrzał na ciągnącą się przed nimi drogę. Z dala zauważył jakąś stację benzynową i to wyglądającą na całkiem sprawną... jednak widoku innych ludzi nadal nie uświadczył.
Powrót do góry Go down
Amon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Amon



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimePią Maj 27, 2016 1:15 am

Amon przez chwilę zastanawiał się nad słowami Jacoba.
- Masz rację. Rozsądniej będzie trzymać się zada od skupisk ludzi, a w budynkach służb publicznych gromadzi się ich się najwięcej.
Mężczyzna przeżył niejedną apokalipsę, a tych, których nie przeżył było jeszcze więcej. Zdążył przez te wszystkie lata i wyprawy poznać ludzką naturę, wiedział, że nawet najszlachetniejsi ludzie mogą zmienić się w potwory. Widział już ludzi, którzy organizowali się z gangi i napadali na bezbronnych, zabijając ich dla rozrywki. Rodziców, którzy z głodu i szaleństwa zjadali swoje dzieci, a także ludzi, którzy stopniowo pożerali samych siebie. Niektóre obrazy do dziś wracają do niego w koszmarach.
Amon ponownie poczuł odruch wymiotny na wspomnienie, dlatego też skoncentrował się na chwili obecnej.
- Jednakże, ze zdobytych przeze mnie informacji wynika, że obcy są bardziej zainteresowani tutejszą fauną i florą niż ludźmi, których po prostu eksterminują niczym insekty. A gdzie łatwiej o rośliny i zwierzęta niż na wsi? – Podróżnik spojrzał na Jacoba po czym dodał: - Możemy się tam wybrać, zapewne znajdziemy tam mnóstwo przydatnych przedmiotów, a może nawet jakąś broń, tylko, że ta wyprawa może okazać się bardziej niebezpieczna niż przypuszczasz Jacobie.
Amon przez zabrudzoną szybę auta zaczął obserwować otoczenie. Złamane słupy transmisyjne, zerwane linie wysokiego napięcia, zniszczone budynki. Widoki się nie zmieniały. Nie było już miasta, pozostały jedynie jego ruiny.
- Devox sprawdź czy została jakakolwiek satelita na orbicie.
- Na orbicie nie ma obecnie żadnego satelity, albo są w jakiś sposób zablokowane.
Mężczyzna opuścił bezradnie głowę. Nie miał żadnego pomysłu na to co dalej zrobić. Nie sądził, że wszystko okaże się takie skomplikowane. Jechaliśmy, a droga i czas coraz bardziej się dłużyły. Gdzie się nie spojrzało widok był ten sam.
- Sir, wykryłem jakiś nieznany sygnał.
- Skąd?
- Według moich starych informacji, z obszaru na orbicie, gdzie niczego nie ma. Nie jestem w stanie określić co to za sygnał. Może gdybym miał dostęp do naszego głównego systemu.
- Nie dasz rady włamać się do satelitów, żeby ponownie zeskanować orbitę?
- Sir, przykro mi, ale nie mam dostępu do żadnej satelity.
- Czyli i my jesteśmy odcięci od świata.
Dalsza droga może upłynęłaby nam spokojnie, gdyby nie kobieta, która ciągnąc za sobą małego, może ośmio – dziewięcioletniego, wkroczyła na środek drogi, krzykiem błagając o pomoc. Wokół były tylko pozostawione samochody i kilka prawie nietkniętych budynków bez szyb. Amon ukrył twarz w dłoniach i kiwał przecząco głową. Nie wierzył, że to dzieje się naprawdę. Scena jakby żywcem wycięta z filmu. Trójka ocalałych uciekająca z miasta, a na jego obrzeżach, tuż przed maską ich samochodu wyskakuje kobieta z dzieckiem błagając ich o pomoc. Tylko, że to nie był film, lecz rzeczywistość, a oni nie grali. Naprawdę uciekali, a ich życie było zagrożone.
- Zatrzymaj się – rzekł do prowadzącej pojazd Kate.
To może być pułapka, może później żałować tej decyzji, może przez nią zginąć, ale nie umiał postąpić inaczej.
Cholera, czemu one zawsze muszą mieć ze sobą dziecko – pomyślał.
- Sir, ta sytuacja…
- Wiem Devox, wiem. Powtarza się, ale co innego mam zrobić. To dziecko! Niewinne, bezbronne dziecko. Mam pozwolić by zginęło?
- Przykro mi, ale zostałem zaprogramowany by pana chronić – odpowiedział system. Amon poczuł jak przez jego ciało przepływa prąd. Jego mięśnie zesztywniały, a on stracił przytomność i upadł na tylne siedzenie.
- Panno Kate, proszę jechać dalej. Niech ominie pani przeszkodę i się nie zatrzymuje – rzekł komputer. - Jeśli zechcecie wyjaśnień to wam ich udzielę na tyle na ile pozwoli moje oprogramowanie, ale teraz musimy opuścić miasto.
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitimePon Cze 27, 2016 12:19 pm

Ninlil napisał:
Jechała milcząc. Jako kierowca musiała się skupić na drodze. Nie mogła sobie pozwolić na to, by głosy towarzyszy ją rozpraszały. Niemniej dobrze było czuć ich bliskość. Co by sama zrobiła? Prędzej dorwałyby ją te bestie z kosmosu a w grupce zawsze raźniej. Droga była bardzo długa. Omijała sprawnie wszystkie samochody. Jechałaby szybciej, gdyby nie widok krzyczącej kobiety z dzieckiem. Na sam widok maleństwa czuła jak skręca ją w brzuchu. Chciała się zatrzymać i wziąć je. Przecież to małe niewiniątko, które jeszcze nie za dużo rozumie. Boi się bardziej niż wszyscy. Co takie dziecko może? Już miała nacisnąć na hamulec kiedy usłyszała jak Amon opada na tylne siedzenia. Spojrzała w lusterko. Nie miała pojęcia co zaszło, ale wyglądało to podejrzanie. W końcu doszło do niej po chwili co się stało. Devox po prostu go sparaliżował. Przerzuciła wzrok na drogę zastanawiając się, czy nie zignorować polecenia Devoxa, ale gdyby tak teraz pomyśleć... Swoim nieposłuszeństwem mogłaby wszystkich narazić i to z jej winy towarzysze mieliby kłopoty. Westchnęła bezgłośnie z trudem omijając kobietę. Przygryzła po chwili dolną wargę.
- Przepraszam - Wyszeptała cicho zdławionym głosem. Zaczęła mieć wyrzuty sumienia i gdyby nie cichy głosik w jej głowie, że dobrze zrobiła zawróciłaby się i wzięła ich. Teraz każdy walczy o życie.
- Wiecie co...? Chciałabym, żeby to wszystko się skończyło. By wszystko było takie jak dawniej...
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Survival #1 Empty
PisanieTemat: Re: Survival #1   Survival #1 I_icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Survival #1
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Jacob (survival)
» Amon(survival)
» Kate (survival)

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Strefa PBF RPG :: Sesje :: PostApocalypseX :: Archiwum PostApo-
Skocz do: