Strefa PBF RPG
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Witaj w świecie własnej wyobraźni.
 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Początek... bywa trudny?

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
AutorWiadomość
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimeNie Gru 13, 2015 12:54 am

Treser spojrzał na Archera.
- Ciężko stwierdzić, czy to był jeszcze człowiek, czy już bestia... promieniowanie, zarazy i chemiczny syf robią swoje. Zapuszczałem się na koszmarne tereny. To co tam widziałem, to nie jest to co zapewne znacie i widzieliście do tej pory... w sumie to życzę wam byście nigdy nie zapuścili się do takich miejsc jak ja zwiedziłem. - Gdy skończył mówić, wstał od stołu i z szafki wyjął butelkę wina, usiadł, po czym pociągnął większy łyk.
W tym czasie między naszą ekipą potoczyła się rozmowa.
- Będziemy mieć wodę, to dotrzemy do osady szeryfa, a tam Wilk nam pomorze. On na pewno wie gdzie te ptaszyska mają gniazdo. - Zaczął Bruno.
- Wilk to na pewno nam pomoże... i Max pewnie też. Choć w sumie najpierw pomyślałem by ta staruszka od bestii pomogła nam znaleźć chowańca, ale jak Bruno wymyślił tego ptaka, to od razu pomyślałem o łowcy z osady. - Odrzekł Cris.
Gospodarz zajadał się mięsem, przysłuchując się rozmowie i popijając winem.
Powrót do góry Go down
Amon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Amon



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimeNie Gru 13, 2015 1:33 am

- Tak, pamiętam też nasze ostatnie spotkanie. O ile mnie pamięć nie myli, rzuciłem Maxem o ścianę, a szeryfa chciałem zabić. Z pewnością nam pomogą.
Z ust Archera wyraźnie słychać było ironię.
- O ile ta osada nadal tam stoi. Minęło około miesiąca od naszego odejścia, a przez nas mieszkańcy mieli na pieńku z tym gangiem. Wasz plan jest niezły, ale wymyślcie jakiś zapasowy, tak na wypadek gdyby moje słowa na nieszczęście okazały się prawdą.
Thomas wygłaszał swoje zdanie, nie zauważył nawet, że z nosa cieknie mu krew. Po chwili poczuł, że jest coraz słabszy. Zaczęło kręcić mu się w głowie, spadł z krzesła. Nie stracił przytomności, lecz złapał się za głowę, zaczęła go palić i boleć jakby miała za chwilę eksplodować. Tom nie wiedział co się wokół niego dzieje.
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimePon Gru 14, 2015 10:27 pm

- Plan B? Sam sobie wymyślaj zapasowy plan. - Powiedział Cris do Toma.
- Cris ma rację. - Rzekł Bruno. - Musimy dotrzeć do osady szeryfa i do tego potrzebny nam zapas wody. Jak masz jakiś lepszy pomysł to słucham, bo ja nie mam.
- Dzięki Bruno. Przynajmniej ty się ze mną zgadzasz.
- Przecież Tom też się zgadza, tyle, jest bardziej ostrożny, żeby nie powiedzieć czarno-widzący.
Nagle oszpecony gospodarz nam przerwał.
- Dobra, mam rozwiązanie. Nie musicie mi zostawiać w zastaw ekwipunku... pewnie i tak nic tam cennego nie macie, więc złożę wam inną propozycję nie do odrzucenia. I tu wam nie grożę, jak byście mieli wątpliwości. - Kończąc zdanie zaśmiał się, ale tylko przez chwilę, bo zauważył, że Tomowi leci krew z nosa.
- Dobrze się czujesz? - Spytał żołnierza, gdy ten złapał się za głowę.
Powrót do góry Go down
Amon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Amon



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimeWto Gru 15, 2015 1:15 am

Po chwili stan Toma się poprawił.
- Nie, nie wiem co się ze mną dzieje. Jest mi potwornie duszno.
Kane podniósł się podpierając się na rękach. Gdy tylko na nie spojrzał zauważył, że ma bardzo uwidocznione żyły. Były granatowe i napięte, jakby za chwilę miały rozerwać skórę. Ponownie upadł na podłogę, jego ciało dostało konwulsji(drgawek). Obraz rozpływał mu się przed oczami, wszystko się ze sobą zlewało, kolory, kształty. Nic nie miało wyraźnych kontur. Archer poczuł, że ktoś chwycił mu ramiona i lekko nim trząsł, ale z każdą chwilą czuł coraz mniej. Podobnie było z dźwiękiem.
- Toooom, Kaaaaane - ktoś go wołał, ale dźwięk jakby się oddalał.

W pewnym momencie Thomas zdał sobie sprawę, że wokół była tylko czerń. Nagle odzyskał świadomość, ale nie był już na stacji benzynowej. Nie wiedział co to wszytko ma znaczyć. Znajdował się w korytarzu. Po obu jego stronach były drzwi. Na ścianie przy drzwiach były pochodnie, oświetlające tylko fragment korytarza znajdujący się przy drzwiach. Dalej była ciemność. Tom odwrócił się, ale za nim była tylko ściana. Podszedł do pierwszych drzwi na prawo i je otworzył. Znalazł się w rodzinnym domu. Było tam dwoje dorosłych, kobieta trzymała na rękach niemowlę, mężczyzna zaś zbijał ze sobą jakieś deski. Kane rozpoznał w nich swoich rodziców. To dziecko to pewnie ja - pomyślał. Drzwi zatrzasnęły się przed nim. Próbował je otworzyć lecz na próżno. Podszedł zatem do tych naprzeciwko i je otworzył. Znów rodzinny dom. Scena podobna do tej z poprzednich drzwi. Z tym wyjątkiem, że jedno dziecko, nieco starsze leżało na łóżku. Drugie na rękach ojca, matka zaś gotowała. Richard - znów to samo. Drzwi zatrzasnęły się i nie pozwalały się otworzyć. Tom ruszył więc naprzód. Przed nim zapaliły się pochodnie oświetlające kolejne drzwi. Te za nim zaś zgasły. Co tu się kurwa wyprawia? Zwariowałem, czy jak? Tym razem Archer już nie otwierał drzwi. Zaczął biec przed siebie. Mijał kolejne drzwi, pochodnie zapalały się, inne gasły. Przecież ten korytarz musi się gdzieś kończyć. - myślał w duchu nie przerywając biegu. Mijały minuty, godziny, może nawet dni. Thomas Kane stracił już nadzieję, że się stąd wydostanie. Wtedy na coś wpadł. Brama na całą szerokość korytarza. klik Tom spojrzał w górę by ocenić jak jest wysoka. Z dobre pięć metrów wysokości - pomyślał. Pchnął bramę licząc, że prowadzi do wyjścia. Znalazł się w olbrzymiej komnacie, wszędzie wokół leżały ludzkie kości. Nad nimi wisiał gęsty czarny dym. Gdy żołnierz postąpił krok naprzód. Dym zmienił formę. Przypominał twarz, niczym z horroru klik
- Witaj. W końcu do mnie przybyłeś - rzekła twarz.
- Kim jesteś! Co ja tu robię? - Tom był wyraźnie zdenerwowany.
Twarz znów zmieniła formę. Tym razem Tom był przerażony. Stał w tej chwili przed samym sobą.
- Jestem tobą, głupcze. Właściwie twoją mroczną stroną. Cale życie czekałem aż przybędziesz i mnie uwolnisz. Teraz oto jesteś.
Tom nie wiedział co ma robić. Nie miał broni, nie miał jak walczyć. Jedyne co mu zostało to ucieczka. Zaczął biec w kierunku wrót, ale było już za późno. Sobowtór Toma znów zmienił się w dym i wniknął przez skórę, opętując żołnierza.

Tom nagle obudził się, wziął głęboki oddech. Zobaczył, że stoją nad nim Cris, Bruno i treser.
- Co się stało? - zapytał zdezorientowany łucznik.
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimePon Gru 21, 2015 8:31 pm

Ciało Toma przeszywały ciągle fale spazmów, gdy ten leżał na podłodze. Towarzysze podeszli do niego, by go przytrzymać i jednocześnie wołali jego imię próbując nawiązać kontakt. Nadaremnie, bo po chwili konwulsji, Tom stracił świadomość, a ciało powili się uspokajało. Po pewnym czasie drgawki ustały całkowicie i Tom się przebudził.
- Miałeś atak drgawek i straciłeś przytomność. Wiesz, gdzie jesteśmy? Pamiętasz? - Odpowiedział jako pierwszy Bruno.
Treser, który też stał nad Tomem powrócił do swojej zastawy z posiłkiem i zaczął jeść dalej, patrząc się jednak na Archera.
Powrót do góry Go down
Amon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Amon



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimePon Gru 21, 2015 10:21 pm

Tom rozejrzał się wokół, po czym kilkakrotnie zamrugał.
- Tak, już wiem gdzie jestem. Ale miałem pojebany sen. - Żołnierz nie miał ochoty opowiadać o tym koszmarze.
- Na szczęście już się obudziłem - Mężczyzna wstał i podszedł do tresera.
- Zdobędziemy jakoś te jajo. - rzekł wyciągając doń rękę. Treser uścisnął dłoń żołnierza, zaskoczony siłą uścisku.
- Wieka krzepa jak na omdleńca. - rzekł sarkastycznie treser. Żołnierz puścił to mimo uszu. Usiadł przy stole i dokończył posiłek.
Po jedzeniu przejrzał swój ekwipunek.
- Masz jakąś broń palną? - spytał nieznajomego, ale ten przecząco potrząsnął głową.
- Kurwa mać! - skwitował Archer
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimePią Gru 25, 2015 10:55 pm

Medyk szybko obejrzał żołnierza i stwierdził, że oprócz zwiększonego ciśnienia krwi i żył na wierzchu ciała, nie zauważył u niego niepokojących objawów. Mimo niepokoju, postanowił, że skoro i tak nie może teraz nic zdziałać poczeka na dalszy przebieg sytuacji.
Gdy wszyscy skończyli posiłek, Cris poprosił Trenera, który kazał wołać na siebie Groul, by mógł rozejrzeć się wśród rupieci zgromadzonych w jego domu, a może uda mu się skonstruować jakąś broń dla Archera i ogólnie dla nich.
Gdy dostał pozwolenie zaczął przeglądać zgromadzone dobra, a po wsparciu Groula znalazł potrzebne składniki do zrobienia "Potato Cannon" z rury pcv i zrobił zapas gazu na dwa strzały. Działko było dość lekkie i miało zamontowany pasek pozwalający przewiesić go przez ramie.
- Tom, chcesz jakiś pancerz gladiatora , tarczę i broń białą? - spytał się Technik, gdy dostrzegł policyjny hełm z osłonką.
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimeWto Sty 05, 2016 12:28 pm

Czerwone ceglane ściany, brązowo-czerwony złom porozstawiany gdzie się da, wśród innych kolorowych złomów i mocnych drewnianych skrzyń i innych elementów domowego wystroju – to idealne miejsce by z zapałem trochę pomajstrować. Przynajmniej tak uważał technik Cristopher, który już od godziny siedział w kącie pomieszczenia, gdzie zgromadził wszystkie niezbędne narzędzia i materiały do stworzenia ekwipunku na wyprawę po wielkie ptasie jajo. Nie wiedzieć czemu Treser był bardzo życzliwy i pozwolił wyposażyć nas we wszystko czego potrzebujemy. Przecież sam mógłby zdobyć jajo, a nas zabić i zabrać nasz ekwipunek. Czemu nam zaufał i pokazał gdzie mieszka? Dlaczego się nie bał, że go zabijemy i okradniemy? Te rozmyślania pojawiły się w głowie zapracowanego technika, który mimo wątpliwości zaufał nieznajomemu. Skoro do tej pory nas nie zabił i nie zjadł, to pewnie już tego nie zrobi. Mój boże! A może jest handlarzem niewolników i chce nas zniewolić? Co to za zioła dodał do jedzenia? Nie... przecież nic nam nie jest. A może pozwolił mi budować ekwipunek, by go zabrać jak padniemy po kilku godzinach od spożycia? - Wszystkie te myśli nie dawały Crisowi spokoju, sprawiając, że cała  robota strasznie się przeciągała. W końcu wykalkulował, że Treser wraz ze swoim Wijem, mógłby przecież ich już przy pierwszym spotkaniu zmusić do związania się linami. A może bał się, że będziemy walczyć, a nie chciał nas uszkodzić? W sumie to ma sens. Dał nam jeść, a gdy zaśniemy, spokojnie nas zwiąże i sprzeda. Pożyjemy, zobaczymy, a teraz będę bardzo ostrożny – pomyślał.
Po prawie trzech godzinach roboty, majsterkowiczowi ala McGajwerowi, udało się stworzyć przydatne przedmioty. Dla Toma: Policyjny hełm z osłonką, napierśnik z opon samochodowych, włócznia(nóż kuchenny przyklejony mocną taśmą do kija drewnianego od szczotki), tarcza(okrągła, metalowa pokrywa od śmietnika, oklejona pianką silikonową), karwasze z grubych gazet i taśmy, Potato Cannon – można strzelać też kamieniami + gaz na 2 strzały, Jednostrzałówka – mały pistolecik, na ołowianą kulę.
Dla Brunona: Butelka Napalmu(szare mydło, styropian, trochę ropy), oraz karwasze z gazet.
Dla siebie, zrobił włócznię, przyczepiając swój zębaty nóż do kija i gazetowe karwasze.
Gdy wszystko było gotowe zaczął rozdawać towarzyszom owe prezenty.
Przez te 3 godziny, które pracował Mag, Bruno zdążył przebadać Toma, oraz wybrać się z Treserem do wija, by pobrać nieco jego jadu, na co z trudem namówił Groula, po czym nieco poeksperymentował wykorzystując swoją wiedzę z zakresu chemii.
Powrót do góry Go down
Amon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Amon



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimeNie Sty 10, 2016 12:00 am

Tom właśnie przymierzał sprzęt przygotowany przez Crisa. Napierśnik i karwasze do najwygodniejszych nie należały, ale dawały jakąś ochronę. Żołnierz nie czuł się najlepiej od chwili omdlenia. Wciąż niepokoił go tamten sen. Nie znał jego znaczenia, ale bał się, że mógł być prawdziwy. Zaczął chodzić w kółko pocierając skronie.
- Zaraz tu zwariuję! - krzyknął. Miał ochotę coś zniszczyć, kogoś zabić. Kiedyś już czuł się podobnie, ale nie mógł sobie przypomnieć kiedy. Im bardziej walczył z tym uczuciem, tym bardziej było ono silniejsze. Mężczyzna nie zwracał uwagi na otoczenie. Nie miał nawet do końca świadomości co się wokół niego dzieje. W jego umyśle pojawił się szept, który zmawiał mu że jest zły i szalony.
Jesteś wariatem i psychopatą. Pogódź się z tym, a będziesz szczęśliwy. W przeciwnym wypadku oszalejesz. Co ja gadam, już oszalałeś! Ha ha ha. Tom uderzył pięścią w ścianę. Na tego twarzy malował się gniew.
- Wasz kumpel chyba oszalał - rzekł treser do Bruna i Crisa.
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimePon Sty 11, 2016 12:58 pm

Gdy wszyscy trochę podyskutowali o stanie psychicznym Toma i treser się dowiedział o przygodzie z podaniem substancji, która zmieniła żołnierza, wzbudzając w nim agresję i o pobycie w mieście FC, wszyscy zamilkli, ponieważ poczuli drobne drganie ziemi, które pojawiało się co chwilę i było za każdym razem mocniejsze. W końcu było na tyle duże, że naczynia na stole zaczęły drgać i podskakiwać.
- Jakieś dziwne te trzęsienia - powiedział Cris.
- Dokładnie - odparł treser Groul - pierwszy raz się z takim czymś spotykam. Trzeba to koniecznie sprawdzić.
Ponieważ życie nauczyło bohaterów nie zostawiać ekwipunku, nawet gdy wychodzą na dwór się odlać, także i teraz Bruno i Cris wzięli ze sobą cały ekwipunek i wyszli na górę. Ziemia cały czas drgała ze stałą częstotliwością.
Na górze, w budynku stacji benzynowej, zauważyliśmy mężczyznę w stroju strażaka i na pordzewiałym, przerabianym skuterze. Gdy nas zobaczył, podniósł ręce.
- Nie strzelać! Nie szukam problemu, chcę się jedynie skryć przed gigantycznym robotem, mechem. On kurwa tu idzie! - Wrzeszczał mężczyzna.
- Spokojnie. Co.., idzie? Jaki gigantyczny mech? - Spytał spokojnie się Bruno.
- Jebany, wielgaśny robot-terminator zapierdala tu na swoich czterech odnóżach, by nas zarżnąć ogromnymi piłami tarczowymi i chuj wie co jeszcze! Chyba słyszycie i czujecie jak ziemia pod nim drga. Jest niedaleko, a mi się paliwo kończy w skuterze i już nie mogę uciekać, więc pomyślałem, że muszę się tu schronić - odpowiedział strażak.
- Szybko! Na dół. - Groul wydał polecenie i nikt z nim nie dyskutował.
- Jestem Michał. Michał Nosovsky - przedstawił się mężczyzna.
Powrót do góry Go down
Amon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Amon



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimeSro Sty 13, 2016 7:31 pm

Gdy wszyscy znaleźli się na dole ich oczom ukazał się obraz ni to komiczny ni przerażający. Thomas, niegdyś najtwardszy i najbardziej zdrowy na umyśle z drużyny teraz jak gdyby nigdy nic tańczył! O ile kołysanie się, obracanie wokół własnej osi oraz machanie rękami można nazwać tańcem. W pewnym momencie zatrzymał się i uniósł w górę palec i rzekł:
- Czujecie to? Czujecie? Zbliża się śmierć! - Jego głos był lekko ochrypły. Następnie śmiał się przez chwilę, po czym podszedł do jednej z beczek stojących przy ścianie, ciężko na niej usiadł po czym oparł plecy o ścianę i chwilę czekał patrząc na pozostałych.
- Co jest, nikt nie wymyśli jakiegoś pla... - Tom przerwał po czym przechylił lekko głowę, a na jego twarzy pojawił się lekki grymas.
- Co to za żółte gówno wystaje spomiędzy was? - rzekł przyglądając się nieznajomemu mężczyźnie.
- Jakiś daleki krewny twojego zwierzątka? - zapytał tresera. Nikogo nie bawiły słowa Kane'a, raczej wywoływały przeciwny efekt, ale sam żołnierz nie zdawał się tym przejmować.
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimePią Sty 15, 2016 9:39 pm

Towarzysze Toma próbowali z nim normalnie rozmawiać, lecz najwidoczniej ten stracił rozum. Obydwoje udali się na naradę.
- Doprawdy nie wiem co mamy począć. Tom ześwirował. I to zapewne z naszej winy. - Zaczął medyk.
- Jakoś to będzie... Może to tylko chwilowy odwał, na stresującą sytuację jakiej jesteśmy właśnie poddani. - Odpowiedział technik.
- A co jeśli nie? Jeśli mu tak zostanie.
- To trudno. Damy sobie radę, BO MUSIMY!
- Masz rację. Razem przetrwamy wszystko. Teraz ważne by ta żelazna bestia nas nie dorwała. Może nas nie znajdzie i sobie pójdzie.
- Oby. - Technik podrapał się po głowie. - W sumie możemy z nim walczyć, jak będzie trzeba. Zawsze są jakieś szanse. Nie jesteśmy wcale jacyś bezbronni. Choć może bezpieczniej byłoby, aby Tom nie miał broni palnej. Obserwujmy go, bo może będzie to konieczne.
Obaj wrócili do Toma i pozostałej dwójki, która wpatrywała się w Archera.
- Dobra. - Rozpoczął technik. - Musimu opracować plan, jeśli ta bestia nie odpuści. Jakieś pomysły?
Powrót do góry Go down
Amon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Amon



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimePią Sty 15, 2016 10:08 pm

- Ja mam jeden pomysł - rzucił niedbale żołnierz. - Spierdalać jeśli wam życie miłe!
Mężczyzna wskazał palcem na nowo przybyłego podróżnika.
- Powie mi ktoś w końcu, kim jest ten żółty fiut, czy też gramy w Zgadnij kto to? - zapytał, bębniąc palcami drugiej ręki o ścianę.
- Nazywam się Mi... - zaczął przybysz, lecz Tom mu przerwał.
- Właściwie to mam to w dupie kim jesteś - rzekł Kane przyglądając mu się. - Zakładam, że to ty sprowadziłeś na nas to kurestwo, więc jako gospodarz dżentelmen pozwolę ci umrzeć z ręki tego czegoś jako pierwszy.
- Właściwie, to moje lokum - rzekł treser. Thomas wstał i podszedł do niego.
- To zawsze można zmienić, gdybyś był martwy na przykład - rzekł Tom do prawdziwego gospodarza, a gdy ten, wściekły, chciał coś powiedzieć, Kane uśmiechnął się, poklepał tresera delikatnie po twarzy po czym rzekł:
- Tak, sobie tylko żartowałem staruszku, nie dąsaj się. Z nami nic ci nie grozi, choć biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, z nami długo nie pożyjesz. Pamiętacie Fortress chłopaki? Aż mi szkoda, że nie zerżnąłem tej panny wtedy. A teraz chce mnie zabić!!! - krzyknął wesoło szaleniec.
Powrót do góry Go down
Amon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Amon



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimeSob Sty 23, 2016 1:30 am

Tom leżał nieprzytomny na sienniku.
- Nie podobają mi się te omdlenia - rzekł Bruno do reszty towarzystwa. - Za każdym razem, gdy się budzi zachowuje się inaczej. Zupełnie jakby był dwiema różnymi osobami.
- Może ma rozdwojenie osobowości - powiedział po chwili namysłu Michał.
- Nie. To na pewno nie to. Osobowość wieloraka to zaburzenie psychiczne. U osoby zmienia się charakter, zachowanie lecz fizycznie ta osoba się nie zmienia. - wyjaśnił medyk.
- Wasz towarzysz też się nie zmienił. Wygląda jak wyglądał. - powiedział Nosovsky.
Wszyscy byli zaniepokojeni stanem Toma, głównie dlatego, że nie wiedzieli z czym mają do czynienia. Potężna niszczycielska maszyna minęła ich nie robiąc im szkody i prawdopodobnie nie wiedząc o ich istnieniu. Jeden problem mniej, a już pojawił się następny, w postaci Kane'a.
- Zmienia się prawdopodobnie struktura jego komórek. Niska wrażliwość na ból, szybsza regeneracja, większa siła i szaleństwo. Zupełnie jakby, to co było wywołane Krwią Archanioła zyskało nagle świadomość.
- I masz rację przyjacielu - rzekł Groul, pojawiając się nagle wśród nich. Miał w rękach stos papierów przewiązanych sznurkiem, który właśnie rozwiązywał.
- Już się z tym spotkałem. Nie osobiście oczywiście, tylko z opowieści. - Mężczyzna chwycił kilka kartek i zaczął czytać:
- Osobnik ugryziony przez skażonego wilka, w chwilach gniewu, strachu i innych silnych uczuć bądź emocji zmienia się w trzymetrową istotę przypominającą wilka, tyle że poruszającą się na dwóch łapach. Mężczyzna wystawiony na silne promieniowanie, w chwilach gniewu zmienia się z kilkumetrową zieloną bestię.
Słyszałem mnóstwo podobnych opowieści, o potworach bądź nieludziach, ale jedna jesz niezwykle interesująca.
Pewien naukowiec wierzył, że każdy człowiek ma w sobie drugą istotę. Prowadził badania nad substancja, która miała wydobyć ją na wierzch i co ciekawe udało mu się. Nie mając na kim eksperymentować, sam zażył tą substancję. Od tamtej pory, silne emocje wywoływały u niego przemianę w kogo innego. Istota ta była silniejsza niż zwykły człowiek, ale cechowała się także agresją i nienawiścią do gatunku ludzkiego. Mężczyzna w tej formie był zdolny zabić pierwszego lepszego człowieka nawet przy świadkach, jak i każdego kto próbował go powstrzymać. Naukowiec pamiętał zbrodnie które popełnił w tej drugiej formie i postanowił popełnić samobójstwo by powstrzymać swoją mroczną stronę przed kolejnymi.
Bruno, Cris, i Michał z uwagą słuchali opowieści gospodarza.
- Mroczna strona - rzekł znajomy głos za ich plecami. - Darkside, podoba mi się. Od dziś tak się nazywam - rzekł Tom, przeciągając się na stojąco.
- A wam jak się podoba? - zapytał uśmiechając się chytrze.
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimeSob Sty 23, 2016 2:03 pm

"Celem jest przetrwać, polepszać swój byt i dbać o to by go nie pogarszać."

Z rozmów przeprowadzonych między Nosovskim, a Cripsem, wynikł fakt, że obaj przyznali się do swojej obecności w Fortress City. Opowiadali sobie trochę o swoich przygodach i razem ustalili, że warto by wyruszyć razem z ekspedycją Szeryfa V1, do odkrytego przez wiatr, a później przez mieszkańców, Centrum Handlowego.
Ponieważ Michał był świetnie przygotowany do takich wypraw, obaj uważali, że może to być niezła szansa na dorobienie się majątku i rozwiązanie większości swoich problemów.
Mag do późna dłubał wśród znalezionych przedmiotów i próbował coś z nich wykombinować.
Powrót do góry Go down
Amon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Amon



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimeSro Sty 27, 2016 12:56 am

Tom po wielu nieudolnych próbach zapanowania nad Darksidem odpuścił.
- Więc o co właściwie chodzi? - zapytał tresera, gdy już oddalili się kilometr od stacji, która służyła im za dom. Treser popatrzył na niego pytająco.
- Kurwa, skończ już ten teatrzyk. Nie wyciągnąłeś mnie z tej dziury na żadne polowanie, więc mów. - kontynuował zniecierpliwiony Kane.
- Zapewniam cię, że idziemy na polowanie - odpowiedział Groul, uśmiechając się do siebie.
- Gówno prawda - mruknął pod nosem żołnierz idąc przez pustynię. - Mamy w chuj żarcia, głównie dzięki mnie i chłopakom. Przez jakiś czas nie musimy polować.
- O nie, jesteś w podwójnym błędzie.
- Że co? - spytał zaskoczony Tom.
- Nie my będziemy polować, a to na co idziemy nie nadaje się do żarcia. Ma twardą skórę, dobrą na pancerz, a z kości tego czegoś też można będzie zrobić coś przydatnego. Prawdę mówiąc krew tej istoty jest toksyczna. Twoi kumple będą mieli materiały, a jeśli zamierzacie ruszyć na odnalezienie tego jaja, dobry ekwipunek się wam przyda.
- Chwila, jak nie my mamy na to polować, to kto? - spytał Archer. Treser powiedział mu by nie brał sprzętu, a sam uzbrojony był tylko w swoja włócznię. Groul uśmiechnął się.
- Twój kumpel - Kane wydawał się zdziwiony. Rozejrzał się, ale byli sami.
- Przecież tu nie ma nikogo poza tobą i... - Tom najwyraźniej zrozumiał słowa tresera - mną. - Żołnierz zaczął się powoli wycofywać.
- Nie, nie i jeszcze raz nie! - krzyknął. - Nie przemienię się w TO!
- Daj spokój, moja włócznia nie da rady temu stworzeniu, ale Siła Darkside'a, twoja siła... - Thomas przerwał mu:
- To jakiś psychol! Szaleniec. Nie ma mowy.
W tym momencie coś uderzyło w Kane'a z taką siłą że upadł kilka metrów dalej, gdy tylko uderzył plecami o ziemie, a właściwie piach, adrenalina zaczęła robić swoje. Treser spojrzał przed siebie. Stała przed nim szara dwumetrowa bestia krocząca na dwóch łapach. Głowa była bezpośrednio połączona z tułowiem, istota miała jedno oko, nieco niżej na twarzy były dwie szparki, prawdopodobnie służące za nos, a jeszcze niżej był otwór gębowy, z którego wyciekała czerwona substancja. Ręce istoty przypominały ludzkie z tym wyjątkiem że zamiast dłoni były trzy piętnastocentymetrowe szpony. Z pleców bestii, tuż poniżej wysokości głowy wyrastał jeden rząd kolców, sięgający aż do półmetrowego gadziego ogona.
- Znów się spotykamy gadzino! - krzyknął Groul, po czym pchnął bestię włócznią. Nie zdołał jednak przebić skóry. Bestia jedną ręką odepchnęła włócznię, drugą zaś zamachnęła się by uderzyć tresera, nim to jednak zrobiła ryknęła wściekle.
- Tęskniłeś za mną? - zapytał Kane podrzucając jeden z kolców wyrwanych z ogona bestii.
- Chwała bogom, żeś to ty! - krzyknął Groul, który wycofywał się.
Istota zamachnęła się ogonem odrzucając Thomasa, a właściwie Darkside'a. Ten jednak po chwili podniósł się i biegiem rzucił się na potwora, lecz mutant chlasnął go szponami w rękę. Mężczyzna spojrzał na ranę, a potem na stwora.
- Zły piesek! Słyszysz? Niedobry pies! - krzyknął. W tym momencie leciały na niego szpony drugiej ręki. Darkside chwycił ów rękę po czym wymierzył silny cios pięścią w twarz stworzenia. Bestia cofnęła się, wyrywając rękę z uścisku Kane'a, by następnie zaatakować go oburącz. Gdy tylko szpony obu rąk splotły się ze sob w nieudolnym ataku, żołnierz dostrzegł sposobność i obiema rękami ścisnął szpony. Bestia ryknęła wściekle z bólu i próbowała si wyrywać.
- Boli? - spytał Darkside. - Po reakcji wnioskuję, że tak.
Groul chwycił w tym czasie kolec wyrwany bestii, po czym podbiegł do walczących i wbił go bestii w oko. Bestia ryknęła głośniej
- Agrrrrr! - wtórował jej Kane, równie głośno, następnie spojrzał na tresera. - Zjeżdżaj nim wyjmę kolec i wsadzę ci go w dupę! - rzekł głośno.
- Agrrrrr! - znów zaczął wtórować ryczącej bestii. Zacisnął mocniej uścisk i usłyszał pęknięcie. Puścił szpony i zobaczył że jeden z nich się złamał i odpadł. Stwór miotał się na wszystkie strony wydając z siebie głośniejsze dźwięki.
- Dość tego, zaraz pękną mi uszy - rzekł Archer. Złapał obiema rękami za górną i dolną część otworu gębowego stworzenia i zaczął je rozciągać. Po kilku minutach siłowania się, rozerwał gębę stwora, a ten padł, przestając się ruszać.
- Dzięki za zaproszenie na zabawę, a teraz spadam zwrócił się Kane do tresera.
- Czekaj, mógłbyś pomóc mi go przenieść na stację? - Darkside westchnął spoglądając w niebo, po czym chwycił nogę martwej istoty taszczyć ją w kierunku stacji. Po kilkudziesięciu minutach dotarli na miejsce. Żołnierz wrzucił zwłoki do podziemia stacji po czym sam wskoczył do środka. Groul użył drabiny.
- Wróciliśmy kretyni! - wrzasnął Tom. - Mamy nawet prezenty!
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimePią Sty 29, 2016 11:06 am

- Zaraz się wścieknę - rzekł Bruno na słowa Toma. - Czy nie może go ktoś naprawić, by był normalny?
- Sam mu podałeś Krew Anioła, to masz! - odpowiedział Krzyś.
- A co, miałem ryzykować jego życie?! Skąd wiesz, że zdążylibyśmy dotrzeć do wioski, by go uratować? No powiedz mądralo, skąd?
- Dobra, nie wkurzaj się tak. Przecież byłem tam i wiem co się działo. Mówię tylko, że skoro się już stało, co się stało, to nie należy narzekać, a przyjąć, że tak musi być, aż nie znajdziemy rozwiązania.
- Wiem, sorki, ale ostatnio jestem nerwowy. Może to przez brak odpowiednich składników pokarmowych... no i ten ciągły stres, związany z naszymi najdziwniejszymi przygodami. Swoją drogą, to chyba mało kto ma tak często przesrane jak my. Z drugiej strony, mamy też ogromnego farta. W sumie nie dane nam jest spokojne, liniowe życie.
- Inni nie mają takich przygód, bo większość siedzi w swoich chatkach, w zadupiach i nigdzie się nie ruszają. - Zauważył nasz Mag(Gajver). Po chwili jednak zajął się tym, z z czym przyszli bohaterowie wyprawy na mutka.
- Co przynieśliście? - Zawołał.
Powrót do góry Go down
Amon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Amon



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimeNie Lut 07, 2016 11:25 pm

Miesiąc póżniej

Bruno, Cris i ich nowy kumpel Michał czekali w przedsionku starej świątyni. Pomieszczenie było obszerne i wysokie, choć sama świątynia znajdowała się w większości pod ziemią. Jedynym źródłem światła były tu dwa ogniska rozpalone w kamiennych paleniskach przypominających olbrzymie misy. Za dnia część światła docierała tu przez kolorowe witraże usytuowane niemalże pod samym sufitem. Przed jego zapaścią chroniły liczne kolumny, połączone ze sobą łukami tworząc arkady. Ozdobione licznymi płaskorzeźbami ściany były gdzieniegdzie popękane, lecz nie umniejszało to surowego piękna i wspaniałości świątyni.

Początek... bywa trudny? - Page 6 ADUepJRh

Byli zdziwieni, gdy tydzień temu w ich tymczasowym mieszkaniu na stacji pojawił się tajemniczy mężczyzna o imieniu Catrer. Twierdził, że jest jakimś magiem-egzorcystą czy czymś takim i że tylko on może pomóc Kane'owi wrócić do normalności. Okazał się on starym znajomym Groula.

Początek... bywa trudny? - Page 6 27888c90b99ed2e6861d6afb3a2ba53b

Obecnie ich towarzysz wraz z Blackiem, takie bowiem nazwisko nosił ów szarlatan, byli za zamkniętymi drzwiami prowadzącymi do kaplicy, gdzie Egzorcysta miał odprawić na Tomie jakieś oczyszczające rytuały. Wszyscy czekali lekko zniecierpliwieni. Znajdowali się tu już jakąś godzinę i trochę im się nudziło. Michał krążył po przedsionku zaglądając w każdy kąt i zakamarek, mając nadzieję na znalezienie czegoś wartościowego, jednak na próżno. Mag podziwiał elementy architektoniczne i płaskorzeźby zdobiące ścianę, Bruno zaś siedział na schodkach i czekał.
Po upływie kilkunastu minut z wewnętrznej kaplicy wyszedł mnich. Wszyscy podeszli do niego.
- Z waszym przyjacielem już wszystko w porządku - rzekł Carter. - Prawdę mówiąc za pierwszym razem źle zdiagnozowałem jego stan.
- Co mu było, kim był ten cały Darkside i do cholery jak opętał Toma? - zapytał Bruno. Był naukowcem i ciężko było mu pojąć sprawy związane z wiarą i duchowością, choć nigdy ich nie negował.
- Spokojnie. Jak już mówiłem postawiłem złą diagnozę. Nie było to opętanie lecz coś znacznie ciekawszego. Prawdę mówiąc od lat się z tym nie spotkałem. - mówił Black.
- To co mu w końcu było? - spytał Michał, choć po jego tonie można było wywnioskować, że mało go to obchodzi.
- Ten Darkside, jak go nazywacie to wciąż był Tom. Dusza ludzka nie jest ani dobra ani zła. Człowiek swoimi czynami...
- Mam dość słuchania tych bzdur! - krzyknął mechanik. - Gadaj co mu było tylko zwięźle.
Mnich westchnął.
- Jego dusza została rozszczepiona. Ale już jest wszystko ok. Nie wiem jak do tego doszło, ale więcej tego nie próbujcie. Za chwile Thomas się obudzi i będziecie mogli odejść.
- Iść tydzień czasu przez pustynię do tego miejsca, siedzieć tu kilka godzin i kolejny tydzień wracać na stację? Dwa tygodnie w dupę, tylko po to by ratować psychikę jakiegoś wariata? Nie na to się pisałem. - rzekł Nosovsky. Na co Bruno i Cris wzruszyli tylko ramionami.
- On też nieraz ratował nam dupy. - rzekł Bruno.
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimeWto Lut 09, 2016 8:27 pm

Niedługo po „wyleczeniu” Kane, usłyszeliśmy dziwne dźwięki, po czym przybiegł do świątyni jakiś mężczyzna i oznajmił, że zbliża się tornado, poprzedzone gwałtowną ulewą z burzą. Dowiedzieliśmy się, że świątynia jest połączona z podziemnym miastem, składającym się z podziemnych korytarzy i pomieszczeń technicznych, kotłowni, transformatorni itp., itd.
W mieście mieszka kilkadziesiąt osób, ogólnie jest tłoczno. Udaliśmy się tam w celu schronienia, a właściwie wprowadził na mag-egzorcysta, czy coś-tam Catrer. Dzięki znajomości z Groulem, Carter, najwyraźniej ważna osobistość, przydzielił nam malutkie pomieszczonko(bo niektórzy śpią na korytarzach), gdzie urządziliśmy sobie legowiska. Ogólnie widać po ludziach, że panuje nędza. Po wyglądzie lokacji również można tak stwierdzić, choć w sumie nie widzieliśmy za wiele ludzi i pomieszczeń. Najprostszą drogą udaliśmy się do naszej kwatery.

Bruno zbudził się i mimo iż nie podniósł się z improwizowanego łoża ze starych łachmanów, gazet, tektur i folii, zaczął odbierać zmysłami wszystkie docierające do jego świadomości bodźce.
Pierwszym i zarazem najbardziej intensywnym z nich, było uczucie wilgoci powodowane kroplami wody, które skapywały, co i raz, na czoło rozespanego mężczyzny, rozpryskując się przy każdym zderzeniu ze skórą. Kolejnym bodźcem, był towarzyszący temu zjawisku dźwięk, który mimo iż nie był zbyt donośny, w owych ciemnościach nabrał na sile.
Crips nie chcąc się dłużej narażać na kontakt z kwaśnym deszczem, który dostał się do rur, by teraz moczyć azylantów schronionych w mieście podziemnych korytarzy.
A więc znów pada – pomyślał, wycierając zaślinioną chustą plamę na czole. Wiedział, że dopóki deszcze nie ustaną, nie ma szans wyrwać się z tego miejsca, ponieważ wilgotny piach zaczyna przypominać bagno i jest na tyle grząskie, że niemal niemożliwe jest oderwać nogę od ziemi, pozostając nadal w bucie. Drugim ważnym problemem jest szkodliwość kwaśnego deszczu, który po dłuższej ekspozycji sprawia, że ubrania zaczynają się rwać, włosy siwieć, by w końcu kompletnie wypaść, a na ludzkiej skórze pojawiają się dziwne plamy i zaczerwieniania, przemieniające się w końcu w otwarte rany i poparzenia chemiczne. Wielogodzinny i stały kontakt z kwaśnym deszczem doprowadza z czasem do stanu, gdy skóra sama oddziela się od pozostałych tkanek delikwenta, a następnie odchodzi całymi płatami. Nie sposób uniknąć stwierdzenia, że obecna rzeczywistość jest bezwzględna, odzierając ludzi z wszelkich złudzeń, jednak niczym geniusz zła z „Piły”, pozwala najwytrwalszym docenić swój potencjał i swój żywot.
- Śpicie? Eeej chłopaki?! - Spytał się towarzyszy, mających legowiska w pobliżu, zapalając najpierw zapalniczkę, a gdy dostrzegł lampę, odpalił ją.
Powrót do góry Go down
Amon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Amon



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimePią Lut 12, 2016 9:58 pm

Thomas Kane leżał na swoim "łóżku" twarz nakrytą miał kawałkiem szmaty. Może i nie pachniała świeżością, ale także nie śmierdziała. Wystarczała by chronić twarz przed kroplami szkodliwego opadu, jednakże materiał był na tyle cienki, że Tom czuł każdą kroplę, która spadała mu na czoło. Mężczyzna westchnął.
- A można w ogóle zamknąć, gdy deszcz pada ci prosto na ryj? - zapytał podnosząc się i ściągając wilgotny materiał z twarzy. Wstał i rozciągnął się by następnie wykonać trzy serie pompek, brzuszków i przysiadów po 20 wykonań każdego ćwiczenia. Po krótkim treningu Kane wyciągnął ze swojego plecaka manierkę z wodą i upił łyk.
- Nudzi mi się - rzekł po chwili. - Odkąd spotkaliśmy tych jebanych asasynów nasze życie to gównie pasmo niepowodzeń. Mieliśmy pomóc szeryfowi w wyprawie do CH, a skończyliśmy jako więźniowie w FC. Uciekliśmy, a potem walka z wijem. Zwyciężyliśmy, ledwo uchodząc z życiem, a jakiś frajer zajebał nam zdobycz. Przyjął nas niby w gościnę, ale mamy mu zaleźć jakieś gówniane jajo ptaka, nie wiedząc nawet gdzie szukać. Następnie te problemy ze mną i oczywiście skończyliśmy w tej dziurze. I finito.
Archer wstał założył plecak i spojrzał na Bruna.
- Budź tych dwóch i zmywamy się stąd. Wracamy na stację, a stamtąd do wioski Jonathana. Prosto do wioski. Bez żadnego zwiedzania, przeszukiwania budynków, czy czegokolwiek. O ile ta wioska jeszcze istnieje. Jeśli nie to zostaniemy tam kilka dni. Zabierzemy co przydatne i ruszmy dalej.
Powrót do góry Go down
Pardi
Wielki Mistrz Gry
Wielki Mistrz Gry
Pardi



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimeNie Lut 14, 2016 2:39 pm

Thomas, wrócił do swojego dawnego stanu. Przestał mieć ataki złości, dziwne sny i zaburzenia osobowości. Gdy chłopaki dopytywali się o jego dziwny stan, ten powiedział, że ledwo co pamięta swoje zachowanie, gdy się zmieniał w tego „złego”.
Gdy leżał sobie na improwizowanym łożu, swoją drogą dość wygodnym, bacząc na to, że nieraz musiał spać na ziemi, rozmyślał nieco o minionych wydarzeniach. Z rozmyślań wyrwał go Bruno.
- Śpicie? Eeej chłopaki?! - pytając się towarzyszy, mających legowiska w pobliżu, zapalając wpierw zapalniczkę, a następnie dostrzeżoną lampę.
- A można w ogóle zasnąć, gdy deszcz pada ci prosto na ryj? - odparował Tom podnosząc się i ściągając wilgotny materiał z twarzy.
- W sumie racja. Niezbyt komfortowo w tym mieście. Ale powinniśmy docenić, że mamy schronienie przed tą fatalną i niebezpieczną pogodą. W sumie te kilka przecieków, da się naprawić. Mag na pewno szybko coś zaradzi – rzekł Bruno.
Archer wstał i rozciągnął się by następnie wykonać trzy serie pompek, brzuszków i przysiadów po 20 wykonań każdego ćwiczenia.  Bruno Crips przyglądał się chwilę wyczynom Toma, po czym buteleczkę i napełnił ją kapiącą wodą.
- Odparuję nadmiar wody pozostawiając dość silny kwas, nigdy nie wiadomo kiedy się przyda – wyjaśnił.
Po krótkim treningu Kane wyciągnął ze swojego plecaka manierkę z wodą i upił łyk.
- Nudzi mi się - rzekł po chwili.
- No tak, gdy nie ma przeciwnika lub ofiary, to żołnierz jak ty nie ma co robić – uśmiechnął się Bruno.
- Poczytaj sobie dziennik. Tak wiem, że już go kiedyś czytałeś, ale to ciekawa lektura.
Podaje Dziennik(KLIK!):
- Daj spokój – odpowiedział Archer - odkąd spotkaliśmy tych jebanych asasynów nasze życie to gównie pasmo niepowodzeń. Mieliśmy pomóc szeryfowi w wyprawie do CH, a skończyliśmy jako więźniowie w FC. Uciekliśmy, a potem walka z wijem. Zwyciężyliśmy, ledwo uchodząc z życiem, a jakiś frajer zajebał nam zdobycz. Przyjął nas niby w gościnę, ale mamy mu zaleźć jakieś gówniane jajo ptaka, nie wiedząc nawet gdzie szukać. Następnie te problemy ze mną i oczywiście skończyliśmy w tej dziurze. I finito.
Archer wstał założył plecak i spojrzał na Bruna.
- Budź tych dwóch i zmywamy się stąd. Wracamy na stację, a stamtąd do wioski Jonathana. Prosto do wioski. Bez żadnego zwiedzania, przeszukiwania budynków, czy czegokolwiek. O ile ta wioska jeszcze istnieje. Jeśli nie to zostaniemy tam kilka dni. Zabierzemy co przydatne i ruszmy dalej.
- Chyba nie chcesz wyruszyć zanim ustanie deszcz?! - rzekł Crips - Wiesz jakie to niebezpieczne. Bez skafandrów i pojazdu, który nie ugrzęźnie w błocie jesteśmy udupieni. Nasze rowery nie nadają się błotniste bagna, które pokrywają teraz ziemię. Musimy poczekać, aż przestanie lać i ziemia wyschnie.
Powrót do góry Go down
Amon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Amon



Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitimeNie Lut 14, 2016 7:13 pm

- Rowery? Chyba musiałeś uderzyć się w głowę. Nasze rowery zostawiliśmy na stacji. Groul chyba jednak nie ufa nam aż tak bardzo jak sądziliśmy. Zresztą wcale mnie to nie dziwi. Sam sobie do końca nie ufam po tym wszystkim. - Thomas podszedł do medyna i wziął książkę po czym zaczął ją studiować.
- A tych dwóch i tak obudź.

***

Zakapturzona postać wtargnęła do podziemnego miasta. Miała przemoczony płaszcz, gdzieniegdzie poszarpany. Postać podeszła do jednego z mieszkańców po czym popchnęła go na ścianę a do szyi przycisnęła ostrze sztyletu.
- Gdzie jest trójka wędrowców, która przybyła tu niedawno! - wycedziła przez zaciśnięte zęby. Głos należał do kobiety. Pozostali mieszkańcy kulili się wystraszeni. Jeden z nich wstał i zaczął biec korytarzem kobieta zaś wyciągnęła zza pasa nóż po czym rzuciła nim w uciekiniera. Ostrze wbiło się w górną cześć karku tuż pod potylicą. Młody chłopak padł martwy. Jakaś kobieta krzyknęła i zaczęła głośno szlochać.
- Wiem, że oni tu są! - krzyknęła zakapturzona kobieta. - Będę pytała każdego, jeśli nie uzyskam odpowiedzi, poderżnę tej osobie gardło, puki ktoś ich nie wyda. - rzekła po czym szybkim ruchem ręki poderznęła gardło mężczyźnie, którego przyciskała do ściany. Ten osunął się. Kobieta spojrzała po pozostałych mieszkańcach. W tej części miasta było ich jeszcze ośmioro.

***

Kane dosłownie chwilę czytał dziennik, gdyż przerwał mu kobiecy krzyk. Spojrzał na Bruna i na dopiero co obudzonych, Crisa i Michała.
- Wiem, że oni tu są! - słowa wypowiedziane przez kobietę dotarły do uszu bohaterów.
- Co tam się dzieje? - Zastanawiał się na głos Tom. Wstał, chwycił swój łuk i kołczan. Wyszedł na korytarz i nakładając strzałę na cięciwę pobiegł w kierunku zamieszania. Zobaczył postać ubraną w szaty asasyna, taką jak nosili zabójcy z gildii w FC. Zabójca trzymał sztylet przy gardle jakiejś kobiety. Thomas nie czekając na dalszy rowój wypadków wycelował i wypuścił strzałę, nakładając szybko kolejną. Strzała przeszyła powietrze lecz ku zdumieniu Archera asasyn złapał ją w powietrzu nim zdążyła ją zranić.
- Więc w końcu mnie znaleźliście - rzekł Kane. - Spodziewałem się, że Córka Demona nie da mi pożyć długo. Zabójczyni zostawiła kobietę w spokoju i odwróciła się w kierunku żołnierza.
- Tęskniłam za tobą mój kochany. - Toma bardzo zdziwiły słowa kobity lecz dużo bardziej zaskoczyło go kim była ów nieznajoma. Kobieta ściągnęła kaptur.
- Musume.
- Nie tak się teraz nazywam. Jestem Akuma no Shimai.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Początek... bywa trudny? - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Początek... bywa trudny?   Początek... bywa trudny? - Page 6 I_icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Początek... bywa trudny?
Powrót do góry 
Strona 6 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Strefa PBF RPG :: Sesje :: PostApocalypseX :: Archiwum PostApo-
Skocz do: